wtorek, 1 maja 2012

[25]– Wyjdziesz za mnie? Chcę z tobą spędzić resztę życia…

Carmen…

           Wyjęłam z szafki swoją piżamę i zdjęłam koszulkę, którą aktualnie miałam na sobie. Szybko się przebrałam nie chcąc by ktoś mnie zobaczył i usiadłam na łóżku. Do rąk wzięłam jedyne zdjęcie które zostało mi po rodzicach i pocałowałam je. Nigdy jeszcze mi ich tak nie brakowało. Teraz potrzebowałam ich jak nigdy. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza gdy do pokoju weszła Alison. Usiadła na obok mnie i blado się uśmiechnęła. Cieszyłam się, że wróciła. Wpadłam jej w ramiona mocno ściskając. Po moich policzkach płynęło coraz więcej łez. Czułam, że kompletnie się rozkleiłam. Alison odwzajemniła uścisk i pogłaskała mnie po głowie.
-Też tęsknię…-powiedziała widząc zdjęcie w mojej dłoni. Odsunęła mnie lekko od siebie i otarła moje łzy. Zawsze była twardsza. Trudniej było jej pokazywać uczucia. Po śmierci rodziców wydawało mi się, że w ogóle nie cierpi, ale to była tylko przykrywka.- Ale mamy siebie… Mamy Mike. Ty masz Milesa i Alice, a najważniejsze to to, że masz go.-powiedziała głaszcząc mnie po brzuchu.
-My mamy Milesa i Alice.-powiedziałam uśmiechając się przez łzy. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i wstała.
-Idziemy?-przytaknęła i ruszyłam za nią na dół. Miles właśnie wrócił z torbą pełną jedzenia i zapewne znalazł by się tam i alkohol,  Alice wygłupiała się z Dereckiem w kuchni, a Mike siedział przed telewizorem wpychając w siebie chipsy. Usiadłam koło niego i wyrwałam mu paczkę z trucizną.
-Jak ty możesz jeść to świństwo?-spytałam patrząc na torbę z obrzydzeniem. Ten tylko się wyszczerzył i mi ją zabrał. Nie wiem kiedy znalazłam się na kolanach Milesa wtulona w jego tors. Byłam bardzo zmęczona, a niestety nie wolno mi było wypić nawet kawy by się rozbudzić. Po jakimś czasie wszyscy siedzieliśmy w salonie. Nie miałam pojęcia jak Dereck ma zamiar wykonać swój plan. Musielibyśmy wszyscy nagle zniknąć.  Puszek po piwie było coraz więcej. Byłam przerażona tym  jak szybko się wypróżniają, ale sama chętnie bym się napiła. Siedziałam grzecznie na kolanach ukochanego i patrzałam na Mike i Alice. Wpatrywali się w siebie z uwielbieniem i błyskiem w oczach. Mike postąpił naprawdę głupi, ale jeśli kogoś kochasz ot mu wybaczysz wszystko. Ja się odważyłam na ten krok. Delikatnie musnęła usta Milesa, ale czując jego oddech odsunęłam się.
-Starczy.-powiedziałam widząc jak bierze kolejne piwo. Spojrzałam znacząco na Derecka, po czym on przytaknął.
-Co powiecie na siedem minut w niebie?- pomysł nie był zły, ale przecież musieli by siebie wylosować. Usiedliśmy w kółko i wręczyliśmy butelkę Milesowi. Gdybyśmy dali ją Alice lub Mike od razu by się zorientowali co się dzieje. Wypadło na Alison. Wiedziałam, że ich dwójce[ chodź byli już pijani] mogę ufać. Weszli do sypialni rodziców z wielkimi uśmiechami na twarzy. Trochę mi to powiem szczerze przeszkadzało. W końcu to moja siostra i chłopak. Siedem minut minęło szybko i losował Mike. Błagaliśmy w myślach Boga by wypadło na Alice i najwidoczniej on też chciał ich połączenia bo nasze prośby zostały wysłuchane.  Para spojrzała na siebie trochę speszona.
-No już! Ja nie miałem wyboru!-powiedział chwiejąc się. Nie podobał mi się jego stan. Usadziłam go na kanapie i podałam mu wodę.
-Chyba powinieneś ochłonąć.- chłopak przyciągnął mnie do siebie i przyssał się do mnie. Tak, przyssał. Inaczej tego nazwać nie mogę. Śmierdziało od niego alkoholem na kilometr. Dopiero teraz zorientowałam się, że po kryjomu pił whisky swoich rodziców. Odciągnęłam go od siebie i spojrzałam za siebie. W pokoju nie było już ani Mike ani Alice. Spojrzałam na Derecka, a ten tylko szeroko się uśmiechnął. Oczywiście nikt nie był tak mądry by pójść i ich zamknąć w pokoju.  Wbiegłam szybko na górę i zakluczyłam drzwi na klucz. Z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół i usiadłam na podłodze. Miles już smacznie chrapał.
-Udało się…-powiedziałam patrząc z uśmiechem na Derecka. Ten odwzajemnił uśmiech i oparł się o łóżko. Przyjrzałam się uważnie Alison. Wpatrywała się w blondyna z zainteresowaniem.- Pozwolicie, że pójdę spać? Padam z nóg.-powiedziałam wstając i patrząc na śpiącego Milesa. Chłopak przyciskał do siebie pustą butelkę po whisky.
-Dobrej nocy.-powiedział Dereck. Podeszłam do Alison i poklepałam ją po ramieniu po czym weszłam po schodach do góry. Słychać było rozmowę dobiegającą z sypialni, a po chwili walenie w drzwi. Zapominając całkiem o kluczu, który był w kieszeni mojej piżamy, zasnęłam.
***
                                  Przetarłam zaspane oczy i zamrugałam kilka razy. Słońce na dworze pięknie świeciło namawiając do wybrania się na długi spacer. Wyszłam z pokoju i wkładając ręce do kieszeni wyczułam coś metalowego. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło po czym otworzyłam drzwi od sypialni. Cichutko je uchyliłam i wyjrzałam. Na łóżku leżał Mike przykryty kołdrą, a Alice leżała na jego torsie. Musiałam się powstrzymać by nie pisnąć ze szczęścia. Zagryzłam dolną wargę i wyszłam z pokoju. Szybko zbiegłam na dół i wpadłam do kuchni. Cofnęłam się o krok widząc przytulającego się Derecka do Alison. Coś się święciło. Ktoś mnie wziął na ręce i okręcił w koło. Uśmiechnęłam się widząc te ciemne oczy Milesa. Namiętnie go pocałowałam i uśmiechnęłam się.
-Kocham cię…-powiedział szatyn pomiędzy pocałunkami. Poczułam jak się rumienię.
-Ja ciebie też kocham.-powiedziałam wplatając swoje palce w jego włosy. –Udało się…-powiedziałam stając z powrotem na ziemi. Miles uniósł jedną brew wyżej nie wiedząc o co chodzi, ale po chwili zrozumiał o czym mówię. Usiedliśmy na kanapie, a raczej Miles usiadł. Ja miałam głowę położoną  na jego nogach, a on wpatrywał się we mnie jak w obrazek.  Mijały minuty w milczeniu aż w końcu chłopak przerwał cisze.
-Nicholas.-powiedział nagle. Spojrzałam na niego jak na wariata, a ten tylko się uśmiechnął.- Nasz synek będzie nazywał się Nick.- wykręciłam oczyma i uśmiechnęłam się.
- A jak będzie dziewczynka?-spytałam patrząc jak chłopak głaszczę mnie po brzuchu. Nagle poczułam ból. Ale taki przyjemny.
-Kopnął…-powiedział uradowany chłopak przykładając mi do brzucha głowę.- Jak dziewczynka to… Victoria.
-Ja nie mam nic do gadania?-spytałam splatając swoje palce z palcami chłopaka. Szatyn wzruszył ramionami i już otwierał usta gdy do pokoju wbiegła Alice. Przytuliła mnie i gdyby nie Miles, który trochę ją odsunął udusiła bym się.
-To było wredne…-powiedziała, ale widać było że się nie gniewa.- Ale i tak cię za to kocham.- podniosłam się do pozycji siedzącej i przytuliłam ją.
-To zasługa Derecka. Ja tylko pomogłam.- gdy dziewczyna znikła z kuchni ja ruszyłam na górę.  Nie musiałam daleko szukać, bo Mike leżał na łóżku w sypialni wpatrując się w sufit. Położyłam się koło niego i szeroko uśmiechnęłam.
-Nie wierzę… Znowu jest jak dawniej. Znowu jest pięknie. Kto by pomyślał?- usiadłam po turecku i wzięła jego rękę w swoją.
-Ja. Tak musiało być. Wy jesteście sobie przeznaczeni.- chłopak mnie mocno uściskał. Dopiero po dłuższej chwili odwzajemniłam uścisk. Teraz musiało być już tylko lepiej. Znowu poczułam ten ból  i zgięłam się w pół. Mike spojrzał na mnie wystraszony. Gdy chciał już krzyczeć zasłoniłam mu usta.- Nie krzycz… Zaraz przejdzie. To zwykły skurcz…-powiedziałam zaciskając przy tym zęby z bólu.
-Carmen może lepiej…- spiorunowałam go wzrokiem i powoli wstałam patrząc pod nogi. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam w lustro naprzeciwko mnie. Byłam blada jak ściana, a ostatnio było tak często. Ręce mi się trzęsły, a oczy miałam podkrążone. Nie miałam pojęcia co Miles we mnie widzi. Wyglądałam jak siedem nieszczęść.
-Nie będzie z wszystkim jechać do szpitala. Nic mi nie jest. Już przeszło.-powiedziałam prostując się. Chyba jednak nie wyszło mi to kłamstwo bo Mike podszedł do mnie i posadził na łóżku.
-Zaraz kogoś zawołam…- nim zdążyłam na niego na wrzeszczeć ten już wybiegł z pokoju. Odchyliłam głowę do tyłu i lekko się uśmiechnęłam.  Czas by wszystko było jak dawniej. Byśmy znowu żyli w zgodzie, by już nic nam nie przeszkodziło. Nagle do pokoju wbiegł wystraszony Miles ale widząc mnie uśmiechnięto spojrzał zły na  Mike.
-Jej nic nie jest.-powiedział do Alice i usiadł obok mnie. Nagle w pokoju znaleźli się wszyscy domownicy łącznie z rodzicami chłopaka, którzy zdążyli już wrócić.- Chciałem was wszystkich zaprosić dziś na obiad do restauracji.- spojrzałam na niego zaskoczona, ale i zadowolona.
-Co to za okazja?-spytał ojciec chłopaka, a Miles posłał mu spojrzenie typu ,,Powiem ci jak nikogo nie będzie.’’ Nie podobało mi się, że ma przede mną tajemnice, ale w końcu Miles to Miles.
***
                           Cudem udało mi się wcisnąć w moją czarną sukienkę bez ramiączek. Chyba powinnam kupować w sklepach dla ciężarnych. Spojrzałam prosząco na Alice, ale ta pokiwała przecząco głową. Wydawało mi się, że tylko ja nie wiem o co chodzi z tym obiadem. Alice i Mike posyłali sobie znacząc spojrzenia od rana, a Alison unikała mnie tak jak to robiła nie chcąc nic mi powiedzieć.
-Ma być ta i kropka! Jest piękna.-powiedziała zakładając na stopy swoje czerwone szpilki. Oczywiście kiedy ja chciałam ubrać buty na szpilkach, ona stwierdziła, że to zaszkodzi dziecku i musze iść w balerinach. Nie powiem, wyglądała pięknie. Miała na sobie leginsy i czarną tunikę, która wyglądała bardziej jak sukienka. Można by powiedzieć, że wyglądałyśmy bardzo podobnie jedynie makijaż nas różnił. Alice postawiła na mocną kreskę i błyszczący cień, a ja… Ja miałam na sobie jedynie tusz t rzęs. Miles był naprawdę nadopiekuńczy i nie pozwolił mi się pomalować. Włosy rozpuściła tak samo jak Alice i byłyśmy gotowe na podbój męskich serc.
      Powoli zeszłam po schodach, a napotykając uśmiechniętego Milesa sama odwzajemniłam uśmiech. Myślałam, że się przewidziałam, ze chłopak miał na sobie garnitur! Otworzyłam usta ze zdziwienia , ale szybko je zamknęłam. Alison była gotowa już dawno. Stała w towarzystwie Derecka z którym niewiarygodnie dobrze się dogadywała.
     Po około półgodzinie byliśmy an miejscu. Siedzieliśmy prze stole specjalnie wynajętym rozmawiając. Właśnie dyskutowałam z Alison o Mike i Alice gdy Miles wstał. Spojrzałam na niego zaskoczona i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Chciałbym coś powiedzieć…-Miles wyglądał na stremowanego. Zachęciłam go ciepłym uśmiechem i złapałam go za rękę. Lekko odsunęłam się od stołu by mieć więcej miejsca i odgarnęłam włosy z twarzy.- Carmen… Wiem, że dużo przeze mnie wycierpiałaś. Wtedy w parku… Zachowałem się kary godnie i nie mogę uwierzyć, że mi wybaczyłaś. Już pierwszego dnia wiedziałem jak to się skończy. Nie mówię tu o dziecku.- serce zaczęło mi szybciej bić na dźwięk jego głosu.  Wszystko wydawało się być dobrze zaplanowane. Miles ukląkł przy mnie, a ja nie miałam pojęcia co się dzieje. Dopiero gdy ujrzałam w jego ręce pierścionek zrozumiałam co jest grane. Zasłoniłam usta dłonią, a po moim policzku spłynęła łza. – Wyjdziesz za mnie? Chcę z tobą spędzić resztę życia…- spojrzałam na rodziców chłopaka. Jego mama płakała, a ojciec ją przytulał. Przeniosłam wzrok na Alice i Mike. Siedzieli z wielkimi bananami na twarzach czekając na moją odpowiedź. Potem był Dereck i Alison. Oni wyglądali na najmniej przejętych. Trzymali się za ręce… Na końcu spojrzałam w ciemne oczy Milesa. Widziałam  w nich strach, chodź chyba wiedział co odpowiem. Zamknęłam oczy i wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
-Oczywiście, że tak…-powiedziałam cicho czując jak chłopak wsuwa mi na palec pierścionek. Wpadłam mu w ramiona zanosząc się szlochem. Coraz bardziej płakałam. Dochodziły do mnie tylko oklaski przyjaciół i ciągle powtarzana fraza przez Milesa… ,,Kocham cię…’’



___________________
Od Akwamaryn: Jak zaczynałam pisać nie miałam na niego żadnego pomysłu, ale z czasem przyszedł. Nie chciałam zaręczyn zostawiać na głowie Jemi więc wyszedł dość długi rozdział. Bardzo chciałam by wyszedł idealnie, ale chyba poległam... Ocenę pozostawiam wam;)

8 komentarzy:

  1. Jak już mówiłam rozdział jest bajeczny ! :D
    Jest naprawdę dobrze napisany a po za tym dzieje się tu dużo ciekawych rzeczy :P
    Zabieram się za pisanie swojego :)
    Mamy dla was z Akwamaryn niespodziankę ! :D
    Ale to może później... :)
    Jeszcze raz świetny rozdział kochana :*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezujezujezujezu .! ;oo
    Zgodziła sie aaa . xd
    Aleee boski rozdział . <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie wszystko jest w porządku.. ufff..:d

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG przy końcówce totalnie się rozpłynęłam. Zgodziła się ! Aa.. Uwielbiam ten rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. super, fajnie, genialnie, idealnie;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie mogę... po prostu slicznie. Ale mnie trzymał w niepewności. A te oświadczyny... istne cudo! Piszcie go dziewczyny dalej, bo macie talent. No i my przeciętni ludzie możemy go zrozumieć! Super.

    OdpowiedzUsuń
  7. zostałyście otagowane na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń