niedziela, 6 maja 2012

[26] W końcu byłam pewna ,że już będzie dobrze…na zawsze…

                                             Alice…



            Spojrzałam w brązowe tęczówki chłopaka. Dzióbek butelki był skierowany dokładnie w moją stronę. Zerknęłam speszona na Mike.
-No już ! Ja nie miałem wyboru !- Powiedział totalnie zalany Miles. Carmen pociągnęła go na kanapę i podając wodę powiedziała.
-Ochłoń trochę.- Nagle zdałam sobie sprawę ,że Mike patrzy na mnie z niecierpliwością. Po chwili podeszłam do niego i razem poszliśmy do sypialni. Brunet wpuścił mnie pierwszą do pokoju poczym zamknął drzwi. Usiadłam na dużym łóżku i na niego spojrzałam. Panowała okropna cisza. Spuściłam wzrok na swoje ręce.
-Powoli wszystko się układa…nie ?- Zapytałam głupio starając się jakoś przerwać milczenie.
-U innych może i tak.- Odparł zimno chłopak.
-Znowu zaczynasz ?- Zapytałam zła.
-Bo ty mnie nigdy nie słuchasz !- Warknął. Spojrzałam na jego twarz. Był wściekły.
-A co masz mi niby do powiedzenia ?- Odparłam wstając i patrząc mu w oczy.
-A to ,że nadal cię kocham już się nie liczy ?- Mruknął nadal zły. Do moich oczu napłynęły łzy. Zacisnęłam usta starając się powstrzymać płacz. Też go nadal kochałam ale nie potrafiłam mu wybaczyć. Chciałam stamtąd uciec ale Mike złapał mnie za rękę i mocno do siebie przyciągnął. Usłyszałam jak ktoś zamyka drzwi. Wyrwałam mu się i podbiegłam żeby sprawdzić czy to nie były tylko omamy słuchowe. Uderzyłam w nie z całej siły.
-Ciągle to robisz !!!- Krzyknął.
-Niby co robię ?!- Warknęłam zła.
-Uciekasz…-Mruknął zbliżając się do mnie.- Gdy tylko coś nie idzie po twojej myśli od razu uciekasz…bo jesteś zbyt dumna aby wybaczyć.- Nasze twarze dzieliły centymetry. Dotykałam plecami ściany.
-To ty nazwałeś mnie dziwką !- Wybuchłam zła.
-Ale to ty nie zastanawiając się przez ani jedną chwilę dlaczego tak było uciekłaś ! Byłem o ciebie cholernie zazdrosny. Bo każdy mi mówił ,że Matt to podrywacz i mam na ciebie uważać…a ty nie chciałaś mnie słuchać olewając to co czuje. Czułem się jak wariat ! Ciągle bałem się ,że mnie dla niego zostawisz bo on był doskonały a ja nie jestem nikim wspaniałym ! To dlatego tak się zachowałem. Tamtego dnia myślałem ,że już cię straciłem…-Powiedział wszystko na jednym oddechu patrząc mi w oczy.- I nie ukrywam zachowałem się jak ostatni kretyn ale to nie zmienia faktu ,że nadal cię kocham a ty nie chcesz mi wybaczyć ! Już nawet nie proszę cię o to abyśmy byli razem bo dobrze wiem ,że tego nie chcesz. Proszę…wybacz mi.- Szepnął.
Czułam na sobie jego ciepły oddech. Gdy tak staliśmy przez ten moment znowu od tak długiego czasu poczułam się dobrze. Moje serce waliło jak oszalałe. Mike miał racje. Ciągle uciekałam. Może dlatego ,że bałam się ,że właśnie dojdzie do takiej sytuacji…? Przez chwile chciałam go od siebie odsunąć ale po chwili zdałam sobie sprawę ,że każdy zasługuje na drugą szansę. Jeżeli ją dałam Alison to dlaczego nie mam dać Mikowi ?
-Jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego znam. Wiesz ,że cię kocham jak wariatka ?- Zapytałam delikatnie się uśmiechając. Na twarzy bruneta pojawił się ogromny uśmiech.
-No w końcu…-Mruknął. Ja delikatnie stanęłam na palcach a on się pochylił. Gdy nasze usta się dotknęły poczułam przyjemne dreszcze. Nasze pocałunki robiły się coraz bardziej zachłanne. Jakbyśmy starali się nimi wypełnić pustkę która czuliśmy bez siebie. Mike złapał mnie mocno za pupę i przeniósł na łóżko.
-Nie mogę bez ciebie żyć…-Szepnął całując mnie po szyi.
-No to dobrze bo za szybko się ode mnie nie uwolnisz.- Mruknęłam wyginając się w łuk. Po chwili większość naszych ubrań już leżała na podłodze.
           

                                                                 ***


            Założyłam swoje ulubione czerwone szpilki i spojrzałam na krzywiącą się na swój widok Carmen. Dziś całą rodziną mieliśmy jechać na obiad do restauracji na który zaprosił nas Miles.
 -Ma być ta i kropka! Jest piękna.- Powiedziałam patrząc na odbicie czarnulki. Od dziesięciu minut narzekała mi ,że okropnie wygląda w nowej sukience. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na moje buty. No przecież nie mogłam jej puścić w szpilkach ! To mogłoby zagrażać jej dziecku a ona musi na siebie uważać na każdym kroku. Przyjaźnie się do niej uśmiechnęłam.
-Chodźmy już , pewnie tylko na nas czekają.- Carmen wyglądała zniewalająco. A brzuszek który zdawał się rosnąć w oczach dodawał jej uroku. Wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się na schody. Powoli po nich zeszłyśmy. Na dole czekali już chłopacy i Alison która stała w towarzystwie Derecka. Cieszyłam się ,że mieli się ku sobie. Nagle mój wzrok przyciągnął Miles który wyróżniał się spośród wszystkich. Miał ma sobie garnitur. Sama mu kazałam go włożyć. Na moich ustach pojawił się uśmiech gdy  przypomniały mi się nasze wspólne ćwiczenia do tego dnia. Nigdy nie zapomnę miny chłopaka gdy wyrecytowałam mu co ma powiedzieć i kazałam powtórzyć. W końcu postanowił zaufać swojemu instynktowi.
Z wspomnień wyrwał mnie delikatny pocałunek Mike.
-Pięknie wyglądasz.- Powiedział cicho. Po chwili pocałowałam chłopaka jeszcze raz.
            Już od jakiegoś czasu byliśmy w restauracji. Wszyscy zawzięcie o czymś dyskutowali gdy nagle Miles mruknął :
-Chciałbym coś powiedzieć…-Moje serce zaczęło bić mocniej. Zebrał się na odwagę. To była ta chwila. Widziałam ,że jest okropnie stremowany. Carmen jakby to wyczuwając złapała go za rękę.- Carmen… Wiem, że dużo przeze mnie wycierpiałaś. Wtedy w parku… Zachowałem się karygodnie i nie mogę uwierzyć, że mi wybaczyłaś. Już pierwszego dnia wiedziałem jak to się skończy. Nie mówię tu o dziecku. – Byłam coraz bardziej podekscytowana. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech gdy Miles klękał przed czarnulką. Wszystko było idealnie zaplanowane. W rękach trzymał małe pudełeczko.- Wyjdziesz za mnie? Chcę z tobą spędzić resztę życia…
Mama wybuchła płaczem…jak miałam nadzieję szczęścia a tata ją do siebie przytulał. Po jego było widać ,że był dumny z Milesa. Ja i Mike się szczerzyliśmy. Byliśmy z nimi gdy ich związek się budował , psuł i naprawiał. Czułam się trochę jak ich matka.
-Oczywiście, że tak…- Powiedziała dziewczyna rzucając się w ramiona mojego brata. Wszyscy naokoło zaczęli bić brawa.
-Jak w filmie…-Powiedziałam cicho się śmiejąc. Spojrzałam w brązowe tęczówki Mike i go pocałowałam.


                                                                       ***


            Następnego dnia czułam się niesamowicie obolała. Ale gdy tylko usłyszałam ciche :
-Cześć skarbie…- Miałam już wszystko gdzieś. Przytuliłam się do bruneta i pocałowałam go w ramię.
-Cześć…- Odparłam i spojrzałam mu w oczy. Tak bardzo cieszyłam się z Milesem ,że postanowiliśmy się wymienić naszymi współlokatorami. Pomimo tego ,że kocham Carmen jak siostrę o wiele bardziej wolę się budzić w towarzystwie Mike.
-Trzeba by było schodzić powoli na dół bo jakieś dwie minuty temu była tu Carmen i powiedziała ,że razem z Milesem mają nam coś bardzo ważnego do przekazania.
-Co oni mogą jeszcze wymyślić ?- Zapytałam sama siebie i cicho się zaśmiałam.- No to wstajemy.- Powiedziałam ostatni raz całując chłopaka w usta po czym szybko poszłam do łazienki.
            Wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Czekaliśmy aż w końcu mama przyjdzie do salonu. Byli już praktycznie wszyscy. Mike , Carmen, Alison , Drececk , Mike , tata i ja.
-No mamo no !- Krzyknęłam nie mogąc znieść tej tajemnicy.
-Już idę…- Mówiła biegnąc do salonu.
-A więc co wy znowu wymyśliliście ?- Zapytała Alison.
-Za miesiąc chcemy wziąć ślub !- Powiedzieli razem jakby mieli to przećwiczone. To były najdłuższe cztery sekundy mojego życia. Rodzice dokładnie mierzyli świeżo zaręczoną parę wzrokiem.
-Ale będzie przy tym pracy…-Powiedziała mama.
-Myślałem ,że się wszyscy ucieszycie.- Mruknął zmieszany Miles drapiąc się po głowie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Szybko podbiegłam do Carmen i mocno ją  przytuliłam.
-No jasne ,że się cieszymy !- Krzyknęłam.- Gratulacje ! – Dodałam puszczając czarnulkę. Po chwili przylgnęłam też do Milesa.
-Po prostu nas zaskoczyliście…Niedługo padniemy na zawał.- Mruknął tata również okazując im dużo czułości. Wszyscy zaczęli ściskać Milesa i Carmen przy tym im gratulując.
            Kolejny dzień powoli dobiegał końca. Zaraz po nowinach zakochanych postanowiliśmy wykorzystać piękną pogodę i uczcić ich decyzje więc urządziliśmy grilla. Carmen i Miles siedzieli przy stole razem z rodzicami jedząc i rozmawiając. Dereck i Alison leżeli na leżakach opalając się. Byłam szczęśliwa ,że Alison w końcu zakochała się z odwzajemnieniem. A ja razem z Mike pływaliśmy na dużym materacu po wodzie znajdującej się w basenie. Chcieliśmy korzystać z ostatnich chwil tylko i wyłącznie dla nas. Niedługo zaczną się przygotowania do ślubu więc na pewno nie będziemy mieć już tyle czasu.
-Kocham cię.- Mruknął.
-A ja ciebie.- Odparłam.- Tylko trochę tu ciasno.- Powiedziałam. Chłopak dziwnie na mnie spojrzał a ja się cwanie uśmiechnęłam.
-Nie zrobisz tego…-Powiedział pewny siebie.
-No to patrz !- Krzyknęłam zrzucając go z materacu. Mike wpadł z głośnym chlupnięciem do wody. Wpadłam w śmiech. Po chwili chłopak wynurzył się z wody i podpłyną pod materac. Moment później wypływałam na powierzchnie.
-Zachowujecie się jak dzieci…-Powiedział uśmiechnięty Miles podchodząc do basenu. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak zdjął z siebie koszulkę i wskoczył w spodenkach do wody. Wyszłam cała mokra z basenu a Carmen podała mi ręcznik.
-Dzięki. Zdajesz sobie sprawę ,że to ojciec twojego dziecka i twój przyszły mąż ?- Zapytałam czarnulkę śmiejąc się.
-Tak…właśnie za to go kocham.- Odparła patrząc na Milesa. Patrzyłam na tą scenę z uśmiechem na twarzy.
W końcu byłam pewna ,że już będzie dobrze…na zawsze…



______
Od Jemi : Rozdział napisany w przypływie weny :) Myślę ,że nie dzieje się w nim za dużo ale nie jest też przerażająco nudno :) Mam ogromną nadzieję ,że wam się podoba :)
A teraz niespodzianka którą wam obiecałam pod ostatnim rozdziałem mojej kochanej Akwamaryn...
Czeka nas już tylko epilog ! :D
Nie wierze ,że ta historia się już powoli kończy... No ale jeszcze zostało nam trochę czasu razem więc nie ma co się smucić :)

6 komentarzy:

  1. hehehe;D "W końcu byłam pewna ,że już będzie dobrze…na zawsze…";D lubię to!:***

    OdpowiedzUsuń
  2. http://nasza-ocenialnia.blogspot.com/ ---> chcesz poznać naszą opinię na temat Twojego bloga ? Zgłoś się do oceny! Pamiętaj o przeczytaniu regulaminu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosko. 'Nie zrobisz tego...' haha ;DD Ja nie chcę końca...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mi niespodzianka. No wiesz co ? Jak ja się przywiązałam do tego opowiadania, masakra :) Szkoda,że już tylko epilog. Rozdział cudny ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. ejjj... tylko epilog?

    szkoooda...

    Bo to chyba moje ulubione opowiadanie...;D


    xoxo.
    Gossip Girl . !

    OdpowiedzUsuń