sobota, 21 kwietnia 2012

[24] Tak postępują prawdziwi przyjaciele…


                                                             Alice…


            Patrzyłam przed siebie niewidomym wzrokiem. Znowu tu trafiłam…i znowu z tego samego powodu. Białe ściany mnie przytłaczały. Naprzeciwko mnie na krześle siedział Mike, patrząc tępo na podłogę. Miles chodził w tą i powrotem po korytarzu. Był okropnie zmartwiony. Rodzice poszli załatwiać ostatnie papiery. Siedziałam pod ścianą gdy nagle daleko na samym początku korytarza pojawiła się jakaś postać. Na początku  ją zignorowałam ale gdy stanęła przede mną szybko się podniosłam zaszokowana.
-Alison…?- Zapytałam jakbym nie była pewna ,że to ona. Była ostatnią osobą której się tu spodziewałam.
-Wiem…wiem ,że strasznie zawaliłam. Po prostu wszystko.- Powiedziała cicho patrząc na własne buty. Nawet Miles się zatrzymał w miejscu i patrzył na nią zdziwiony.- Niektórych z was zawiodłam…-Tu spojrzała na Mike.- Innych znienawidziłam z zazdrości…- W tym momencie zerknęła na mnie.- Kolejnych wkopałam w niezłe gówno…-Mruknęła w stronę Milesa.- A jeszcze innych…potraktowałam w najgorszy możliwy sposób i opuściłam wtedy kiedy mnie najbardziej potrzebowali…-Szepnęła cicho płacząc. Wszyscy wiedzieliśmy ,że mówiła o Carmen.
-Alison…-Szepnęłam. Przerwała mi gestem ręki.
-Proszę pozwól mi skończyć. Zdaje sobie sprawę ,że zachowałam się jak szmata i nawet nie proszę o to abyście mi wybaczyli bo wiem ,że każdego z was strasznie zraniłam…ale chce żebyście wiedzieli ,że okropnie żałuje tego co zrobiłam.- Wszyscy patrzyli na nią w ciszy. Nikt się tego nie spodziewał. Blondynka stała cicho płacząc.
-Wybaczamy ci.- Powiedziałam stanowczo. Dziewczyna podniosła zapłakane oczy i na mnie spojrzała z nadzieją.
-Naprawdę ?- Przytaknęłam.
-W naszym domu…-Powiedział Miles kładąc mi rękę na ramieniu.-…nauczono nas ,że każdy popełnia błędy. Bo jesteśmy przecież tylko ludźmi.-Alison spojrzała na nas z wdzięcznością i wielką ulgą. Odwróciła się w stronę Mike. Chłopak po prostu wstał i ją przytulił szepcząc.
-Dobrze ,że wróciłaś…- Zrobiło mi się cieplej na sercu…Carmen potrzebowała teraz wsparcia jak nigdy. Alison wróciła w odpowiednim momencie.
-A teraz proszę was powiedzcie mi co się dzieje z Car bo rodzice raczej nie przekazali mi zbyt szczegółowej wiadomości.- Powiedziała ze smutkiem ale i złością.
-My sami jeszcze nic nie wiemy…-Mruknął Mike. Miles patrzył na nią badawczo.
-Kiedy oni tu będą ?- Zapytał. Nagle zdałam sobie sprawę ,że Carmen od ostatniego czasu się z nimi nawet nie kontaktuje. Mike opuścił głowę.
-Nie przyjadą.- Szepnęła z goryczą blondynka. Moja reakcja była natychmiastowa.
-Co ? Dlaczego ?- Alison spojrzała na Mike który patrzył na swoje buty.
-Nie powiedzieliście im ?-Zapytała zdziwiona. Brunet pokręcił wolno głową.- Oni ją wyrzucili z domu. Uważają ,że mają już tylko jedną córkę…ale chyba i to nie jest prawdą. Gdy usłyszeli ,że chce jechać do szpitala kazali mi wybierać…więc się spakowałam.
Razem z Milesem patrzyliśmy na nią w szoku dobre kilka minut. Nie mogłam zrozumieć jak można być tak bezlitosnym… Dopiero wtedy zrozumiałam dlaczego Carmen nam o tym nie powiedziała. Zerknęłam na Milesa. On też nie był zły… W tym stanie zastali nas rodzice którzy pojawili się nagle na korytarzu.
-Wszystko w porządku ?- Zapytał tata patrząc na nasze miny.- Co z Carmen ?
-Jeszcze nic nie wiadomo…ale chciałabym wam kogoś przedstawić. Mamo , tato , to Alison. Alison to moi rodzice.- Dziewczyna nieśmiało podała ręce stojącej obok parze. Widząc nieco zdziwiony wyraz twarzy mamy szybko dodałam.- Alison jest siostrą bliźniaczką Carmen.
-Bardzo się cieszę ,że mam okazję cię poznać. Przykro mi ,że w takim momencie…- Powiedziała smutna. Alison blado się do niej uśmiechnęła.
Nagle z sali pod którą czekaliśmy wyszedł lekarz. Miles w sekundę znalazł się obok niego.
-Co z nią ?
-Jej stan jest już stabilny. Niestety…Jest w zagrożonej ciąży.- Nagle wokoło zapanowała cisza.- Sądzę ,że to nie oznacza od razu jednoznacznego końca. Pacjentka musi na siebie bardzo uważać i przyjeżdżać do szpitala na cotygodniową kontrolę.
Każdy z nas odetchnął z ulgą.
-Czy Carmen może jeszcze dziś wrócić do domu ?- Zapytał Mike.
-Tak. Jednak musimy wykonać dodatkowe badania. To może potrwać jeszcze jakieś dwie godziny. Teraz można do niej zajrzeć. Jednak proszę nie więcej niż cztery osoby na raz.- Wszyscy przytaknęli. Na samym początku weszli do niej rodzice bo musieli iść jeszcze coś podpisać. Ich wizyta nie trwała zbyt długo. Gdy nadszedł nasz czas pokrzepiająco uśmiechnęłam się do blondynki i wszyscy weszliśmy do sali.
-Kochanie…tak się martwiłem.-Powiedział Miles całując ją w czoło.
-Zrób mi to jeszcze raz a cię zabije.- Mruknęłam uśmiechając się do czarnulki ciepło.
-Tak się cieszę ,że was widzę…-Oznajmiła Carmen ściskając dłoń Mike. Nagle zamarła.- Alison…-Szepnęła z uśmiechem widząc  blondynkę.
-My was zostawimy. Porozmawiajcie sobie.- Powiedział Mike po czym nasza trójka posłusznie wyszła z pomieszczenia.  
            Wracaliśmy do domu jadąc dwoma samochodami. Rodzice , Mike i Miles jechali przed nami a ja bliźniaczki i Dereck ,który po nas przyjechał, zaraz za nimi. Spojrzałam na skupionego na drodze blondyna i delikatnie się uśmiechnęłam. Był naprawdę wspaniałym przyjacielem. Po chwili zerknęłam na lusterko w którym odbijały się siostry Smith. Obydwie patrzyły przez okno na znikające ulice. Nagle poczułam ogromne ciepło w sercu gdy zauważyłam ,że trzymają się za ręce. W końcu znowu były razem. Po chwili jednak posmutniałam gdy zdałam sobie sprawę z tego jak je potraktowało życie. Nie dość ,że straciły rodziców w wypadku to wychowywały się w domu bez miłości. W mojej pamięci utrwaliła się mina mamy gdy opowiedziałam jej sytuacje w jakiej znajdują się dziewczyny. Rodzice zgodnie stwierdzili ,że mogą zamieszkać u nas…w końcu i tak jesteśmy już jak rodzina. Alison na początku nie chciała przyjąć propozycji lecz po namowie wszystkich zgodziła się przez jakiś czas u nas mieszkać. Jednak powiedziała ,że postara sobie znaleźć pracę i mieszkanie ,po czym zwróci rodzicom wszystkie koszty utrzymania. Gdy już w końcu znaleźliśmy się w domu podziękowałam za wszystko Dereckowi po czym odszedł z uśmiechem. Jakiś czas później zjedliśmy wspólną kolacje.
-Padam z nóg…-Mruknął Miles odstawiając szklankę.
-Tak , to był długi dzień.-Skwitował tata.- A teraz wszyscy do łóżek.
Miles i Mike po życzeniu wszystkim dobrej nocy poszli natychmiast spać. Ja i Carmen zaprowadziłyśmy Alison do pokoju który będzie zajmować. Było to nieduże pomieszczenie które służyło dawniej za moją sypialnie gdy byłam jeszcze małą dziewczynką. Życzyłam blondynce dobrej nocy i razem z Carmen poszłyśmy do sypialni. Obydwie położyłyśmy się w ubraniach na łóżku nie mając już siły się przebrać. Gdy moje oczy już się zamykały czarnulka wyszeptała :
-Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś…nawet nie wiesz jak ci jestem wdzięczna…
-Tak postępują prawdziwi przyjaciele…-Odparłam po czym zapadłam w głęboki sen.



                                                                       ***


            Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca które nieznośnie padały na moją twarz. Niechętnie otworzyłam oczy i po chwili stwierdziłam brak Carmen w pokoju. Zdziwiona tym faktem spojrzałam na zegarek. Czarnulka zwykle spała dłużej ode mnie choć nigdy nie wiedziałam jak to możliwe…
-Druga po południu ?!- Krzyknęłam nie mogąc uwierzyć w to co widzę. Szybko wybiegłam z łóżka i biorąc przypadkowe ciuchy wbiegłam do łazienki.
            Godzinę później szybkim krokiem schodziłam na parter. Gdy wchodziłam do kuchni zaszokowana stwierdziłam ,że Mike robił z Alison obiad.
-Miles powiedział ,że lubisz spaghetti.- Powiedział uśmiechnięty Mike gdy tylko mnie zobaczył. Moje serce jak zwykle mocniej zabiło. Nadal kochałam tego głupka z miską długiego makaronu w rękach. Miałam wrażenie ,że każdego dnia coraz bardziej pragnę być blisko niego.
-Masz dobre informacje.-Odparłam odwzajemniając gest.- A gdzie Miles i Carmen ?
-Na spacerze. Mil zaczął przesadnie troszczyć się o zdrowie Carmen i dziecka.- Odpowiedziała mi Alison która była również w dobrym humorze.- Powinni zaraz wrócić, nie ma ich od ponad godziny.
            Miles i Carmen pojawili się pięć minut później w towarzystwie Derecka. Zjedliśmy w szóstkę obiad po czym zaczęliśmy leniuchować. Nagle ktoś zaczął się strasznie głośno śmiać.
-A ty z czego się tak śmiejesz ?- Zapytałam z uśmiechem patrząc na roześmianego blondyna.
-Wpadłem na pomysł !
-O nieeee…-Jęknęli wszyscy razem.
-Dziękuje za wiarę w moje możliwości i pomysły !- Krzyknął Dereck udając obrażonego.
-No mów w końcu co ty znowu wymyśliłeś.- Powiedziała Carmen.
-Zrobimy dziś małą ,zamkniętą, nocną imprezkę ! Waszych rodziców dziś nie ma i nie będzie do jutra więc czemu ,nie ?- Zapytał poruszając brwiami w górę i w dół.
-To ma być coś w stylu piżama party ?- Zapytał głupio Miles na co wszyscy wybuchli gromkim śmiechem. W tamtym momencie moje spojrzenie i Mike się skrzyżowało…wiedziałam ,że to nie będzie zwykła noc.


______
Jemi: Moi kochani :) Jak widzicie , zamiast uczyć się do egzaminu piszę rozdziały :D Mam nadzieję ,że przynajmniej w miarę dobre :P Powiem szczerze ,że ta notka za bardzo mi się nie podoba...mam wrażenie ,że jest chaotyczna i źle napisana. No ale cóż....oddaje w wasze ręce rozdział który wygląda jak wygląda :) Mam jeszcze nadzieję ,że akcja wam przypadła do gustu :) Przed nami zostało już tylko kilka rozdziałów ale nadal nie aż tak mało :D A więc...nie gadam już bez sensu tylko liczę na wasze komentarze ;*

6 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że w końcu między Alice i Mike'em będzie dobrze;)

    Ja też mam egzaminy;d damy radę;d ja trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam ;D U mnie nowe opisy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa co się wydarzy tej nocy podczas piżama party ;d Rozdział naprawdę dobry. No i trzymam za ciebie kciuki podczas egzaminów jak i pozostałą resztę, która piszę ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już mówiłam, że trzymam za ciebie kciuki;) Rozdział jest świetny, ale czemu to ja muszę pisać imprezę?
    Nie mam na nią kompletnie pomysłu, ale może mnie coś najdzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzę powodzenia na egzaminach :D
    A co do rozdziału, to jak zwykle bomba ^^ :D Mam nadzieję, że coś się wydarzy na tej imprezce z związku z Mikiem i Alice :P :D Super ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialna jest i tyle.. i baardzo dobrze napisana..źle myślisz..! :P
    Nie mogę się doczekać następnej..:D
    Pozdrawiamm..:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z dziewczynami. Rozdział jest super !
    Czekam na nn.
    Julia.

    OdpowiedzUsuń