wtorek, 3 kwietnia 2012

[22] -Dlaczego ty za mną nie pojechałeś tylko dałeś mi odejść ?

                                                             Alice…


            W ciszy patrzyłam na ścianę. Otarłam spływającą łzę i wzięłam głęboki oddech. Przecież obiecałam sobie ,że już nie będę płakać.
-Co ty ze mną zrobiłeś…- Szepnęłam w mrok myśląc o wspaniałych czekoladowych tęczówkach chłopaka. Jego uśmiech…spojrzenie…dotyk. Po moim ciele przebiegły przyjemne dreszcze gdy zaczęłam wspominać pierwszą wspólną noc z brunetem. Sięgnęłam po swój telefon i wybrałam numer Mike. Chciałam mu wykrzyczeć ,że go kocham i nie mogę bez niego normalnie funkcjonować bo jest częścią mnie…ale nie potrafiłam. Odłożyłam komórkę i schowałam twarz w dłoniach ukrywając łzy.

            Płakała tak co noc…a ja nie potrafiłem jej pomóc w żaden sposób. Gdy kolejnego dnia próbowałem jakoś z nią o tym porozmawiać to udawała ,że nigdy do niczego takiego nie doszło. Gdy płacz się nasilił mocniej zacisnąłem zęby. Wściekły na Mike za to co jej zrobił energicznie wstałem z łóżka. W samych bokserkach wyszedłem na balkon który znajdował się w moim pokoju. Patrząc w ciemność nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech…nie pozwolę jej już więcej cierpieć.


                                                                           ***


             Dziś w końcu nadszedł ten dzień. Miałam się zobaczyć z Carmen która przyjeżdża do nas na trzy dni. Wchodząc do kuchni zauważyłam nieco przestraszoną minę Milesa :
-Hej…Miles…co się dzieje ?- Zapytałam siadając naprzeciw niego.
-Boję się…- Odparł cicho.
-No przecież wiesz jacy są rodzice. Nigdy w życiu nie zostawią was na lodzie. Pomogą wam , tak jak ja. Dacie radę.- Mówiłam z delikatnym uśmiechem na twarzy wyobrażając sobie mojego brata jako przykładnego ojca.
-Nie o to chodzi…Alice ja mam dopiero dziewiętnaście lat ! Jestem tym wszystkim przerażony…to dzieje się tak szybko.- Powiedział z nieokreślonym wyrazem twarzy. Cholernie się bał. Dało się też wyczuć w jego głosie wściekłość i bezsilność.
-Zgadzam się z tobą…ale właśnie na tym polegają wpadki. Słuchaj. Przecież kochasz Carmen a ona ciebie. To bez znaczenia czy to stało się teraz czy za kilka lat bo wy jesteście dla siebie stworzeni. Przemyśl to sobie jeszcze dokładnie.- Ostatnie zdanie dodałam szeptem. Wstałam ze swojego miejsca i pogłaskałam chłopaka po ramieniu mówiąc ,że wszystko będzie dobrze. Miles wziął głęboki oddech i się uśmiechnął.
-Rodzice dostaną zawału…nie grzeczny ze mnie chłopiec.- Powiedział przyjmując śmieszną postawę przy tym poruszając brwiami w górę i dół.
-Jesteś niemożliwy…- Powiedziałam wychodząc z kuchni powstrzymując się z całych sił od śmiechu.
            W pewnym momencie usłyszałam dzwonek. Szybko podbiegłam do okna aby sprawdzić kto to. Gdy zauważyłam czarne włosy drobnej dziewczyny wybiegłam z pokoju. Dziewczyna stała już w środku. Rzuciłam jej się w ramiona wykrzykując radośnie jej imię. Strasznie za nią tęskniłam przez te kilka dni.
-Jak się czujesz ?- Zapytałam spoglądając na jej bladą twarz. Bała się. Wzięłam ją delikatnie za rękę chcąc w ten sposób ją wesprzeć.
-W miarę. Strasznie się boję…- Powiedziała ściskając moją dłoń. Nagle zauważyłam Mike. Moje serce pękło na tysiące części. Zmarszczyłam czoło starając się to ukryć.
-Co on tu robi?- Spytałam cofając się do tyłu.
-To wy sobie pogadajcie, a ja przedstawię Carmen rodzicom.- Powiedział Miles. Po chwili zostaliśmy już całkiem sami. Nie miałam pojęcia co zrobić. Część mnie chciała wskoczyć ramiona chłopka i powiedzieć mu ,że strasznie za nim tęskniłam jednak ta druga przywołała mnie do porządku.
-Cześć.- Mruknęłam zimno.
-Alice czy ty naprawdę chcesz…- Zaczął mówić jednak ja mu przerwałam.
-Tak. Nie potrafię ci tego wybaczyć tak po prostu.- Twardo na niego patrzyłam. W środku szarpały mną uczucia. Miałam wrażenie ,że każde słowo które wypowiadaj jest jak szpilka wbijająca się w moje serce. Nie umiałam inaczej.
-Przecież ja cię…- Po raz kolejny mu przerwałam.
-Carmen mnie potrzebuje.- Odparłam sucho i poszłam do kuchni. Usiadłam po lewej stronie dziewczyny w momencie gdy Miles oznajmił rodzica ,że on i Carmen mają im cos do powiedzenia.
-Ja…-Mruknęła dziewczyna. Dokładnie obserwowałam twarz rodziców. Mama już się domyślała a tata nie mógł w to uwierzyć.- Będą państwo dziadkami…-Szybko z siebie wyrzuciła. Rodzice byli w szoku. Chciałam zobaczyć reakcje czarnulki więc na nią spojrzałam ale od razu krzyknęłam przerażona jej imię. Dziewczyna była okropnie blada a jej powieki opadały. Miles szybko złapał za kartki leżące na stole i zaczął nimi poruszać.
-Jejku… Wszystko dobrze?- Spytała mama lekko się  uśmiechając do czarnulki. Nie wyglądała na złą, ani zdenerwowaną wręcz przeciwnie była miła i może lekko zaskoczona.
-Miles jak mogłeś do tego dopuścić…-Usłyszałam zawiedziony głos ojca. Podobnie jak mama nie był wściekły tylko zaskoczony i rozczarowany dziecinnym zachowaniem Milesa.
-Wiem… Byłem nieodpowiedzialny, ale skąd miałem wiedzieć , że tak to się skończy?- Tłumaczył się. Sięgnęłam po szklankę z wodą którą przyniosła mama i podstawiłam ją pod usta Carmen. Dziewczyna obdarowała mnie uśmiechem a ja odwzajemniłam gest.
Odetchnęłam…nie było źle. Carmen tylko zemdlała ale to było do przewidzenia. Nagle zaczęłam się szczerzyć sama do siebie. Jeszcze tyle przed nami.


                                                                             ***


            Dzień mijał spokojnie…do czasu. Postanowiłam przedstawić Carmen i Mikowi Derecka więc go do nas zaprosiłam. Siedzieliśmy wszyscy w salonie gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko podbiegłam do nich i je otworzyłam.
-Cześć mała. -Powiedział brunet przytulając mnie.
-Cześć. Chodź musisz poznać moich przyjaciół !- Powiedziałam podekscytowana ciągnąc go za rękę do środka. Ten mnie objął i z uśmiechem ruszył ze mną do salonu. Carmen siedziała pomiędzy Milesem i Mikiem uspokajając wściekłego chłopaka. Udawałam ,że tego nie widzę ale mimo to reakcja Mike na moją znajomość z Dereckiem przyniosła mi ogromna satysfakcje. Po chwili koło nas stanęła cała trójka.
-Dereck przedstawiam ci moich przyjaciół : Carmen i Mike.- Powiedziałam wskazując na nich z osobna. Dziewczyna się miło uśmiechnęła do chłopaka i podała mu rękę a Mike tylko coś burknął.
-Czuje ,że to twój były o którym mi opowiadałaś.-Szepnął do mnie cicho się śmiejąc.
-My już uciekamy siostra , idziemy na spacer.- Powiedział Miles po czym się pożegnali i zniknęli.
-A więc…-Mruknęłam patrząc w podłogę.
-Słyszałem ,że poznaliście się na obozie.- Powiedział Dereck patrząc na Mike. Brunet spojrzał na mnie z błyskiem w oku a ja spuściłam wzrok na swoje dłonie.- Jak tam było ?- Nagle zapanowała cisza.- Alice mówiła mi ,że chodziliście razem na zajęcia.- Szybko wytłumaczył chłopak. Mike posmutniał. Gdyby on wiedział ile o nim myślałam…
-To był najwspanialszy miesiąc w moim życiu…-Cicho odpowiedział patrząc na mnie smutno. Ponownie zapanowała cisza.
-Kto ma ochotę na lody ?- Zapytałam głupio.
-Ja bardzo chętnie !- Powiedział radośnie Dereck.
-Ja podziękuje. Idę do pokoju.- Mruknął Mike i odszedł. Nagle coś mnie zabolało tam w środku a w moich oczach pojawiły się łzy. Szybko się odwróciłam i już chciałam biec za chłopakiem jednak Dereck złapał mnie za ramie.
-Jeszcze nie teraz. Chodź , wszystko ci wyjaśnię.- Niepewnie mu przytaknęłam po czym ruszyliśmy w stronę kuchni.
            Pomieszałam łyżeczką już roztopione lody patrząc na wirującą ciecz. Z westchnieniem rzuciłam łyżeczką i odchyliłam się na oparcie krzesła. Czy chciałam czy nie Dereck miał racje… W swojej głowie odtworzyłam wspomnienie jeszcze przed chwilą siedzącego przede mną chłopaka gdy mówił : „Ty nadal go strasznie kochasz a on ciebie i to widać mała. Mimo to rozumiem ,że nie potrafisz mu wybaczyć tak szybko tego co ci powiedział. Lubię cie Alice, jesteś naprawdę świetną dziewczyną i uważam cię za moją przyjaciółkę dlatego chce ci pomóc.” Na mojej twarzy pojawił się chwilowy uśmiech gdy przypomniałam sobie minę bruneta jednak jak szybko się pojawił tak szybko zniknął. Spojrzałam z bólem serca na schody gdy nagle usłyszałam głośny trzask. Energicznie wstałam ze swojego miejsca i pobiegłam na korytarz.
-O Boże…Carmen co się stało ? Gdzie Miles ?- Zapytałam podchodząc do zapłakanej czarnulki.
-On nas nie chce !- Krzyknęła zrozpaczona a z jej oczu popłynęły kolejne łzy. Pogłaskała swój brzuch i chciała już iść na górę ale ją zatrzymałam.
-Czekaj ! Ale jak to ?!- Wydarłam się nic nie rozumiejąc. Przytuliłam ją do siebie. Ta jednak mnie odepchnęła.
-Nie mogę tu zostać…- Wyszeptała pomiędzy napadami płaczu. Po chwili już biegła po schodach na górę. Rzuciłam się w pogoń za nią. Znalazłam ją w pokoju który ze mną dzieliła nad otwartą walizką.
-Gdzie pójdziesz ? Carmen !- Krzyknęłam na dziewczynę gdy mi nie odpowiedziała.
-Nie wiem Alice ! Na pewno nie mogę tutaj zostać…On nie chce tego dziecka…-Wysyczała w moją stronę wrzucając sterty ciuchów do walizki. Już po chwili ją niedbale zapięła.- Wyjadę z kraju.- Oznajmiła sięgając po telefon.
-Co ?! Nie pozwolę ci na to !- Warknęłam podchodząc do niej.
-Muszę…Zadzwonie gdy tylko już będę na miejscu. Będziemy w kontakcie , na pewno będę też potrzebować twojej pomocy.- Mówiła szybko. Patrzyłam na nią bezsilnie.- Proszę…- Wyszeptała. Poczułam na moim policzku ciepłą ciecz ale mimo to przytaknęłam jej. Po chwili do moich uszu doszedł dźwięk klaksonu.
-Dzwoniłaś wcześniej po taksówkę ?- Zapytałam głupio. Ta szybko mi przytaknęła i ściągnęła walizkę z łóżka. Wzięłam ją od dziewczyny pamiętając o tym ,że jest w ciąży i nie może dźwigać takich ciężkich rzeczy. Gdy schodziłyśmy ze schodów z pokoju wychylił głowę Mike. Patrzył raz na mnie z walizką to raz na zapłakaną Carmen gdy zrozumiał co się dzieję krzyknął tylko :
-Co on ci najlepszego zrobił ?- Podbiegł do przyjaciółki i ją do siebie przytulił. Ta wybuchła głośnym płaczem.
-On nas nie chce…muszę jechać ale Alice ci wszystko wytłumaczy.- Powiedziała całując go w policzek jednocześnie wyrywając się z jego objęć. Podeszła do mnie i biorąc walizkę szepnęła tylko ciche „Przepraszam…jesteś najwspanialsza”. Po czym mnie przytuliła i zniknęła za drzwiami. W ciszy przyglądałam się jak moja przyjaciółka wsiada do żółtej taksówki i odjeżdża.
-Jak on mógł ?- Zapytałam a po moim policzku spłynęła łza.
-Zabije go…-Mruknął Mike. Nagle zza rogu wybiegł wściekły Miles. Gdy był przy furtce już krzyczał.
-Gdzie ona jest ?!- Patrzyłam na niego zła.
-Jak mogłeś jej to powiedzieć ?! Myślałam ,że ją kochasz ! Jesteś najgorszym idiotą który chodzi po ziemi !- Wykrzyczałam mu prosto w twarz.
-Wiem !!! Powiedziałem jej to bo się bałem…ale gdy zrozumiałem ,że bez niej i naszego dziecka będę niczym bo oni są mną to zrozumiałem ,że to wszystko bez nich nie ma sensu bo jesteśmy jednością !- Wykrzyczał na jednym oddechu.
-To co powiedziałeś nie miało sensu.- Zauważył Mike.- I było głupie…-Dodał.- Ale zgadzam się z Alice. Jesteś kretynem. A teraz jedź za nią na lotnisko i jej wszystko powiedz i wytłumacz. Bo każdy zasługuje na druga szanse.- Powiedział Mike podając Milesowi kluczyki od samochodu.
-Dzięki.- Powiedział szybko i już go nie było. Moment później słychać było pisk opon. Stałam tak z Mikiem w miejscu patrząc na oddalający się samochód i nagle zapytałam go :
-Dlaczego ty za mną nie pojechałeś tylko dałeś mi odejść ?


_______
Od Jemi : Wróciłam do Polski już w sobotę ale rozdział dodaje dopiero teraz :) A więc tak :) Dzieje się...dzieje się jak cholera :D Mam nadzieję ,że podoba wam się to co razem z Olką tutaj piszemy :) Strasznie się za wami wszystkimi stęskniłam tak samo jak za blogiem :) Poproszę o długie i soczyste komentarze kochani :*:*:*:*:*

5 komentarzy:

  1. Zakończenie boskie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie!

    jak zawsze z resztą..;D

    a ostatnie zdanie mnie rozwaliło..;D

    xoxo.
    Gossip Girl . !

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka - niesamowita ;D Cały rozdział wyszedł ci naprawdę dobrze ;) Czekam na nowy. Cold_Princess

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam już któryś raz z kolei i podoba mi się jak diabli! Mój już jest w trakcie produkcji;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Me gusta ;d ; p

    OdpowiedzUsuń