czwartek, 16 lutego 2012

[16]...ale ja wiedziałam ,że coś jest nie tak…

                                                          Alice...


    Patrzyłam w sufit zastanawiając się czy dobrze zrobiłam i po raz kolejny westchnęłam.
-Co jest mała ?- Zapytał Mike wychodząc z łazienki.
-Nadal uważam ,że Carmen przesadza…Ona znienawidziła Matta pomimo tego ,że go nie zna. Ocenia ludzi zbyt pochopnie.-Zakryłam dłońmi twarz.-No ale wiem też ,że Carmen po wypadku boi się wody…Muszę z nią jutro porozmawiać.- Mruknęłam spoglądając na bruneta. Dopiero teraz sobie zdałam wprawę ,że stoi obok mnie tylko i wyłącznie w bokserkach a z jego włosów kapie woda. Uśmiechnął się do mnie uroczo. Wtedy wezbrało we mnie pożądanie. Wstałam i powoli do niego podeszłam a ten dokładnie obserwował co robię. Przejechałam palcem po jego umięśnionym brzuchu i szepnęłam.
-Cieszę się ,że tak kochasz sport…-Ten cicho się zaśmiał i mocno mnie do siebie przyciągnął. Koszulka którą mi pożyczył przylepiła się do jego mokrego torsu. Mike delikatnie złapał za jej końce i zaczął podnosić ku górze. Nie opierałam się. Po chwili stałam przed nim już tylko w moim koronkowym staniku i majtkach. Delikatnie dotknęłam swoimi wargami jego ust. On szybko złapał mnie za pupę i mocno do siebie przyciągnął. Objęłam go za szyję łapiąc przy tym rękoma za jego mokre włosy. Nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze i bardziej intymne. Jęknęłam gdy zaczął obsypywać nimi moją szyję doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Nawet nie zauważyłam kiedy mnie przeniósł na łóżko i delikatnie na nim położył. Widziałam niemą propozycje w jego oczach. Przytaknęłam mu bez zastanowienia. Po chwili niedaleko nas wylądował mój stanik a ja po raz kolejny jęknęłam z rozkoszy.


                                                              ***


    Biegłam przez jakieś zarośla a w oddali słyszałam dobrze znany mi krzyk który doprowadzał mnie jeszcze bardziej do łez. Jak on mógł ?! Jak mógł zrobić mi coś takiego ?! Płynące łzy zamazywały mi obraz. W pewnym momencie nie dostrzegłam wystającego konaru i się przewróciłam. Zaczęłam spazmatycznie oddychać. Ta zwykła czynność sprawiała mi ogromny ból…a łzy ciągle leciały i leciały…

-Alice…-Usłyszałam nad sobą i szybko otworzyłam oczy. Jednak po chwili się uśmiechnęłam widząc twarz ukochanego. Mocno się do niego przytuliłam.-Kochanie…-Mruknął.
-Hmmm ?- Zapytałam walcząc z opadającymi powiekami.
-Chyba nie chcesz znowu się spóźnić na zajęcia ?-Westchnęłam. Było mi tutaj tak dobrze.
-A co dziś mamy ?- Zapytałam i pocałowałam go w obojczyk.
-Siatkówkę ale miło by było iść na śniadanie.-Delikatnie zaczęłam lizać jego szyję.- Dobra odpuśćmy sobie śniadanie !-Powiedział głośno i namiętnie mnie pocałował.
    Wyszliśmy z domku i trzymając się za ręce dotarliśmy do miejsca porannych zebrań.
-Dzień dobry !- Krzyknął …Matt ?- Tak wiem jesteście zaskoczeni moim widokiem jednak główny instruktor musiał wyjechać na jakiś czas do domu.- Zaczęłam wzrokiem szukać pewnej pary. Carmen przewracała oczami. Uśmiechnęłam się na ten widok. Mike objął mnie w pasie i do siebie przyciągnął patrząc bezustannie na Matta. Wariat…Zupełnie nie mogłam się skupić na tym co mówił zastanawiając się jak przeprosić Carmen.
-Możecie się rozejść !
-Pójdziemy ?- Zapytał Mike.
-Co ale gdzie ?- Spojrzałam na niego próbując sobie coś przypomnieć.
-No na dzisiejsze ognisko…-Powiedział śmiejąc się ze mnie za co oberwał z łokcia w brzuch.
-Możemy iść.
Wszystkie grupy rozchodziły się w swoje strony. My szliśmy w stronę jeziora gdyż mieliśmy grać w plażową siatkówkę. Gdy już dotarliśmy na miejsce instruktor kazał nam się podzielić na dwa zespoły.
-Ja i Carmen nie gramy…muszę z nią porozmawiać.- Szepnęłam do Mike. Ten podszedł i oznajmił wszystkim ,że my dziś sobie odpuszczamy. Miles spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Delikatnie się do niego uśmiechnęłam. Carmen siedziała na piasku zdejmując trampki.
-Chcę z tobą porozmawiać.-Powiedziałam a ta poklepała miejsce obok siebie. Usiadłam i zaczęłam grzebać palcami w piasku.- Słuchaj chciałabym cię przeprosić za to ,że nie umiałam się wczoraj postawić w twojej sytuacji…Wiem ile przeżyłaś a to co zrobił Matt uważam za nieodpowiednie. Za to naprawdę jest mi przykro.-Powiedziałam podnosząc głowę i na nią spoglądając. Miała nieokreślony wyraz twarzy. Po chwili się do mnie uśmiechnęła.
-Może wczoraj odrobinę za bardzo na ciebie naskoczyłam.
-Należało mi się.-Powiedziałam i się wyszczerzyłam.
-Nie twierdze ,że nie.-Powiedziała wytykając na mnie język.
-W porządku ?-Zapytałam wyciągając w jej stronę rozpostarte ramiona.
-Jak najlepszym.-Powiedziała obejmując mnie. Spojrzałam na nią krytycznie i zapytałam.
-Carmen dobrze się czujesz ? Blado dziś wyglądasz…
-Mam tylko lekkie zawroty głowy i trochę słabo się czuję ale to na pewno nic takiego.-Przytaknęłam jej, może to zwykłe przemęczenie. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i zaczęłyśmy obserwować mecz. Miles i Mike byli w jednej drużynie, świetnie ze sobą współgrali. Nagle obok nas pojawił się Matt. Carmen zacisnęła dłonie w pięści a ja postanowiłam to zignorować. Ma prawo go nie lubić.
-I co dziewczyny…pojawicie się na dzisiejszym ognisku ?- Spojrzałam na przyjaciółkę a ta skinęła głową.
-Tak będziemy.- Odparłam z uśmiechem a on położył mi dłoń na ramieniu i powiedział coś w stylu „Cieszę się” po czym odszedł.
-Mike !- Krzyknął Miles. Piłka uderzyła go prosto w głowę a on nawet się nie zachwiał. Miałam wrażenie ,że wypala dziurę w moim ramieniu.
-Nie chciałem stary…-Mruknął spoglądając na mnie.


                                                                  ***


    Nabiłam kolejną piankę na patyk i podałam ją brunetowi. Nie rozmawialiśmy na temat tego co wydarzyło się podczas zajęć. Wiedziałam ,że był wściekły i na mnie i na naszego nowego instruktora ale postanowiłam to zignorować.
-Obóz niedługo dobiegnie końca…-Powiedziała Carmen.
-To już ostatni tydzień...-Dodałam nagle zdając sobie z tego sprawę. Mocniej się przytuliłam do Mike i delikatnie go pocałowałam.- Co powiecie na to żeby przyjechać do nas na pewien czas ?- Chłopak obdarował mnie uśmiechem.
-Jeżeli wasi rodzice nie będą mieli nic przeciwko to czemu nie.-Odparła czarnulka.
-Pójdziesz ze mną po bluzę ?- Zapytałam Mike. Ten przytaknął i mruknął ,że zaraz wracamy. Szliśmy trzymając się za ręce gdy nagle stanęłam.
-Coś się stało ?- Zapytał widząc moją minę.
-Wiesz ,że cię kocham prawda ? Tylko ciebie…-On westchnął i do mnie podszedł.
-Wiem…ja też ciebie bardzo kocham.-Szepnął odgarniając kosmyk moich włosów. Po chwili mnie pocałował ale ja wiedziałam ,że coś jest nie tak…





______
Od Jemi : Jak widzicie akcja ponownie zaczyna się rozkręcać :D Mnie bardzo ten fakt cieszy :) Musicie wiedzieć ,że razem z Akwamryn przeprowadziłyśmy rozmowę w stylu : "Ile rozdziałów nam jeszcze zostało ?" :) I muszę wam powiedzieć ,że jeszcze jakiś czas spędzimy razem na tym blogu :P Sporo akcji rozegra się również po zakończeniu obozu. I jak cieszycie się ? :D

Tak na marginesie to mam nadzieję ,że rozdział wam się podoba :)

6 komentarzy:

  1. Świetne;p bardzo się ciesze, że jeszcze trochę z nami pobędziecie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No pewnie,że się ciszymy. Piszcie to opowiadanie jak najdłużej ;) Rozdział świetny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Baardzo sie cieszymy ^^
    Super rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też się podoba :)
    Wkurza mnie tylko ten Matt bo ciągle miesza !
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  5. No jasne, że się cieszymy;D.

    No i oczywiście świetnie, jak zawsze;D

    xoxo.
    Gossip Girl . !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, ze się cieszymy :D ^ ^
    Rozdział boski :D

    OdpowiedzUsuń