środa, 7 marca 2012

[19]-Jak ja mogłem to zrobić?! Jak mogłem! Straciłem ją!

                                                                      Carmen


             Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki wdech. Miles musiał się o tym dowiedzieć, a im dłużej to przeciągałam tym bardziej byłam zdenerwowana. Zapukałam delikatnie w drzwi, a te same się uchyliły. W środku siedział Mike z słuchawkami w uszach i smutnym wyrazem twarzy. Podeszłam bliżej niego, a ten spojrzał na mnie i blado się uśmiechnął. Wiedziałam, że coś jest nie tak i musiałam to z niego wyciągnąć. Zdjął słuchawki i spojrzał na mnie, próbując udawać zadowolonego.
-Co się dzieje Mike?- spytałam zaskoczona jego zachowaniem i usiadłam na jego łóżku. Chłopak wziął głęboki wdech, a gdy już chciał mi powiedzieć, do pokoju wparował Miles. Był cały czerwony i nie zwracając na mnie większej uwagi podbiegł do Mike. Złapał go za koszulkę i przygniótł do ściany. Wystraszona odskoczyłam.
-Ostrzegałem cię! Zrobiłeś jej krzywdę! Przez ciebie wyjechała!- wrzeszczał wściekły chłopak, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Nie miałam bladego pojęcia o czym on mówi.
-Miles!- krzyknęłam, a ten tylko zerknął na mnie i wypuścił Mike z uchwytu.-Co się dzieje?!-spytałam zszokowana ich zachowaniem, a chłopak zamarł w bez ruchu.
-Alice wyjechała…- powiedział przez zęby i spojrzał  na mnie. Nie wiedząc co mam powiedzieć zaczęłam ruszać ustami jak ryba. Szybko wybiegłam z domku chłopaków i wbiegłam do naszego. Otworzyłam szafę z rzeczami Alice w nadziei, że nadal są tam jej ciuchy. Jednak szafa była pusta. Usiadłam przy łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Nagle podmuch wiatru sprowadził pod moje stopy kawałek papieru. Spojrzałam na niego i od razu poznałam pismo Alice. Zgrabne literki byłe pisane pochylnie. Przeczytałam szybko tekst, a potem jeszcze raz i jeszcze raz. Otarłam pojedynczą łzę spływającą po moim policzku i podniosłam się. Ruszyłam w stronę domku Mike gdy ten nagle wybiegł z niego z walizką. Wstrząśnięta zatrzymałam go i spojrzałam w jego ciemne tęczówki. Widać było w nich złość, ale na samego siebie.
-Jak ja mogłem to zrobić?! Jak mogłem! Straciłem ją!- wrzeszczał próbując mnie wyminąć.
-Mike! Nie bądź głupi ona chce pomyśleć! Daj jej czas…- powiedziałam i przytuliłam się do niego.- Jesteś mi potrzebny… Tu i teraz… Musisz mi pomóc…- powiedziałam cicho i zabrałam mu walizkę.
-A więc jesteś…- powiedział, a ja przytaknęłam. Nie było co się nad tym zastanawiać i tak niedługo  miało wyjść to na jaw. Miałam tylko nadzieję, że do końca obozu będzie spokój. W końcu zostały tylko cztery dni… Weszliśmy do domku, a Miles zabrał mi walizkę Mike.
-Miles… Musimy porozmawiać…- powiedziałam do chłopaka i pociągnąłem go w stronę mostku. Tam się spotkaliśmy i tam chciałam mu o tym powiedzieć. Weszliśmy na drewniany mostek, a ja usiadłam na nim po turecku. Miles zawtórował mi, a ja utkwiłam wzrok w tafli wody.
-Czemu nie chciałaś bym wczoraj przyszedł?- spytał przerywając niezręczną ciszę. Bałam się powiedzieć jakiekolwiek słowo. Nie chciałam tego dziecka, a możliwe, że Miles również…
-Nie chciał byś mnie widzieć w tamtym stanie… Widzisz ja…- zawahałam się.- Jestem w ciąży…- powiedziałam już przez łzy i pociągnęłam nosem. Miałam dość tego ciągłego płaczu, ale to było nieuniknione. Przez mój jeden głupi wybryk zniszczyłam sobie całe moje życie. Nie mogłam iść na moje wymarzone studia… Miles przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Ukryłam twarz w jego koszuli, a on pogłaskał mnie po głowie.
-Będzie dobrze… Zobaczysz… Uda nam się i będziesz świetną matką.-powiedział ocierając moje łzy. Odsunął mnie lekko od siebie i pocałowałam w usta. Położyłam się na jego kolanach i wpatrzyłam w niebo.  Może to dziecko nie będzie moja zmorą… Może właśnie to połączy mnie i Milesa już na zawsze. Leżałam tak dużo czasu rozmawiając z Milesem na błahe sprawy. Na chwilę nawet zapomniałam o tym co w tej chwili się ze mną dzieje gdy poczułam jak robi mi się gorąco. Zaczęłam strasznie się pocić i nie mogłam utrzymać otwartych powiek.-Carmen… Oddychaj głęboko…- powiedział Miles lekko mną potrząsając.
-Zrobiłeś kurs dla ciężarnych?- spytałam z uśmiechem, a on lekko ochlapał mnie zimną wodą z jeziorka. Od razu zrobiło mi się lepiej. Co prawda musiałam jeszcze chwilę poleżeć, by być do końca sprawną, ale opłacało się. Już po dziesięciu minutach wracaliśmy w stronę domków.

                                                                               ***

             Weszłam do swojego domku, od dziś już pustego. Nie mieszkał ze mną nikt co było okropieństwem. Usiadłam na łóżko i zaczęłam rozmyślać, co by było gdybym… Nagle poczułam wewnętrzną potrzebę porozmawiania z Alice. Zamienienia z nią chodź kilku słów. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer, który znałam na pamięć po czym wcisnęłam zieloną słuchawkę. Przyjaciółka odebrała już po dwóch sygnałach.
-Halo?- usłyszałam po drugiej stronie głos Alice.
-Cześć Alice…- powiedziałam cicho. Przez chwilę zachciało mi się za nią zapłakać,  ale stwierdziłam, że niedługo ją odwiedzę i nie ma co lamentować nad rozlanym mlekiem.
-Carmen! Jak dobrze, że dzwonisz. Nie dawno dojechałam do domu… Przepraszam, że wyjechałam tak bez uprzedzenia…- uśmiechnęłam się do siebie, a widząc w drzwiach od domku Mike pomachałam mu. Ten jednak nie chcąc mi przeszkadzać pokazał gestem, że wpadnie za chwilę. Zapewne gdyby wiedział, że rozmawiam z Alice został by i namawiał ją do powrotu.
-Nie ma sprawy. Rozumiem miałaś swoje powody… Zresztą wiem jakie. Przykro mi…- powiedziałam cicho, a po drugiej stronie słuchawki nie usłyszałam żadnego odzewu.-Powiedz ty mi lepiej kiedy mogę do was wpaść.-powiedziałam radośnie chcąc rozładować napięcie i najwidoczniej mi się udało.
-Jak najszybciej! Jak Miles zareagował?- i tak trwała nasza godzinna rozmowa. 


Cztery dni później:
             Przechodziłam z nogi na nogę niecierpliwie czekając końca przemowy instruktora. Spojrzałam na Mike. Stał w kącie przygnębiony. Zachowywał się tak od wyjazdu Alice. Tylko raz udało mi się z nim porozmawiać, ale nie była to za ciekawa rozmowa… Trochę na niego nakrzyczałam za jego zachowanie i jeszcze bardziej od tamtego czasu zamknął się w sobie. Miałam wielką nadzieję, że odzyska Alice i wszystko będzie dobrze. Za dwa dni mieliśmy wyjechać do Milesa i Alice. Oczywiście ona nic nie wiedziała o przyjeździe Mike i chyba tak było lepiej. Strasznie bałam się powrotu do domu. Rozmowy z rodzicami, a potem jeszcze z rodzicami Milesa. To nie mogło pójść tak gładko.
-Bardzo miło mi się z wami współpracowało! Liczę, że w przyszłym roku spotkamy się w takim samym gronie!- krzyczał Matt próbując przekrzyczeć rozmawiających obozowiczów. Gdy już miałam iść do Milesa zatrzymał mnie.-Carmen… Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że zapewne zniszczyłem ci trochę te wakacje…- zaskoczona aż otworzyłam usta ze zdziwienia, a po chwili się uśmiechnęłam.
-Przemyślałeś swój błąd widzę. Ale i tak ci nie wybaczę tego, że zniszczyłeś związek moich przyjaciół.-powiedziałam wymijając go i podbiegając do Milesa. W dłoniach trzymał dwie walizki. Moja i swoją. Mówił, że nie mogę dźwigać, bo jeszcze coś mi się stanie.
-Czego chciał?- spytał brunet, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Widząc podjeżdżające auto rodziców uściskałam Milesa.
-Widzimy się za dwa dni.-powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go. Miles przyciągnął mnie do siebie i schylając się pocałował mnie w brzuch. Od tych czterech dni zachowywał się przesłodko, ale miało to też swoje złe strony. Prawie cały obóz miał podejrzenia co do mnie.
-Za dwa dni…- powiedział kolejny raz całując mnie.-Nie wiem czy wytrzymam…- wyplątałam się z jego objęć i machając mu na pożegnanie podbiegłam do auta. Mike i Alison siedzieli już w środku. Siostra patrzała na mnie z strachem w oczach. Nie śmiałam powiedzieć jej o ciąży zaraz by wypaplała plastikom, ale sądzę, że i tak się w końcu domyśliła.


___________
Od Akwamaryn:  Muszę chyba powiedzieć, że jest to mój najlepszy rozdział jak dotąd... Przynajmniej moim zdaniem. Nie pisałam go długo bo zaledwie w jeden dzień, ale trochę przy nim posiedziałam. Musiałam zawrzeć w nim dużo informacji i chyba mi to wyszło;)

4 komentarze:

  1. Booski rozdział! Kocham Was;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Alice wyjechała?! ; < Ale mam nadzieje, ze gdy spotka się z Mike za te dwa dni, to ie między nimi wszystko ułoży :D :) Czekam na NN! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Alice wyjechała. No nie źle. Rozdział naprawdę dobry. Czekam na nowy ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojj Alice i Mike...może im się wszystko ułoży..i wrócą do siebie..;P
    Ale słodkie z tą Carmen i Milesem... Lubię.:P
    Rozdział mi się feest podoba.:D
    Nie mogę się doczekać następnego..:))
    Pozdrawiamm..;**

    OdpowiedzUsuń