czwartek, 15 marca 2012

[20] Nagle poczułam stoicki spokój… jakby teraz już wszystko miało być dobrze… na zawsze.

                                                                    Alice…


            Spojrzałam przez okno na oddalający się obóz. Nagle do moich oczu po raz kolejny napłynęły łzy. To tutaj znalazłam prawdziwych przyjaciół i wrogów , tutaj poznałam czym jest prawdziwa miłość i nienawiść… Nigdy w życiu bym się tego nie spodziewała, że w miejscu do którego trafiłam za karę przeżyję najlepszy miesiąc życia. Przez moją głowę zaczęły się przedzierać niechciane wspomnienia… Uśmiech Mike , nasz pierwszy pocałunek. Mocno zacisnęłam powieki za wszelką cenę chcąc powstrzymać płacz.                                                    
 -Alice ?- Usłyszałam nad sobą. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam głowę tak aby móc spojrzeć na kierowcę samochodu. Matt patrzył na mnie z troską w oczach.                                                                              
 -Słucham ?- Zapytałam.                                                                                                             
 -Wszystko dobrze ?- Patrzyłam na niego ze złością. Nagle zdałam sobie sprawę ,że w głębi serca go obwiniam za to co się stało.
-Szczerze to nic nie jest dobrze… -Burknęłam i odwróciłam wzrok.
-Wiem, że rozstania bywają trudne… -Nie dałam mu skończyć. Spojrzałam na niego ostro po czym szepnęłam.
-Nie chce z tobą o tym rozmawiać… nie chce z nikim o tym rozmawiać. Jestem ci wdzięczna za to ,że mi teraz pomagasz ale nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę.- Powiedziałam i przeniosłam wzrok na swoje ręce.


                                                                      ***


             Samochód się zatrzymał w dobrze znanej mi okolicy. W końcu to tutaj się wychowałam. Po dwóch stronach biegnącej przez środek ulicy znajdowały się domy z małymi ogródkami. Gdy zobaczyłam duży beżowy budynek na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-To tutaj.-Mruknęłam do Matta. Ten mi tylko przytaknął i wyszedł z auta ,ja po chwili uczyniłam to samo. Podeszłam do bagażnika samochodu i odebrałam od bruneta swoją torbę. Po chwili usłyszałam dobrze znany mi głos.
-Alice !-Krzyknęła biegnąca do mnie mama. Mocno mnie do siebie przytuliła i pocałowała w czubek głowy. Moment później stał już koło mnie wysoki postawny mężczyzna.
-Cześć tato.-Powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy. On tylko odwzajemnił gest i mruknął.
-Wejdźcie z mamą do domu , na pewno zgłodniałaś a ona jak zwykle zrobiła tonę jedzenia.-Przytaknęłam mu i spoglądając ostatni raz na Matta powiedziałam.
-Dziękuję.-Ten się uśmiechnął i odparł coś niezrozumiałego. Mama mocno pociągnęła mnie za rękę wprawiając kółka walizki w ruch. Głośno nabrałam powietrza.
-Jak dobrze być w domu.-Szepnęłam a mama mocniej uchyliła przede mną drzwi.


                                                                     ***


            Wyjęłam z walizki ostatnią koszulkę i uśmiechnęłam się na jej widok. T-shirt był cały pognieciony i brudny ale było na nim widać czerwony napis „Ja nic nie muszę”. To właśnie w tej bluzce pojawiłam się pierwszego dnia na obozie a Miles wylał na mnie colę , dzięki czemu poznałam Carmen, Mike i Alison. Szybko pokręciłam głową i rzuciłam koszulkę na stertę z brudnymi rzeczami. Szybkim ruchem zapięłam już pustą walizkę. Zdjęłam ją z łóżka i włożyłam do szafy. Poszłam do łazienki po kosz na brudne ubrania po czym zupełnie go wypełniłam. Po jakimś czasie słychać było już dźwięk pralki. Otworzyłam okno wpuszczając do pokoju trochę świeżego powietrza gdy nagle usłyszałam dobrze znaną mi melodię. Podbiegłam szybko do szafki na której zostawiłam telefon i kładąc się na łóżko odebrałam połączenie.
-Halo ?- Zapytałam nagle zdając sobie sprawę ,że nawet nie sprawdziłam kto dzwoni.
-Cześć Alice…- Usłyszałam cichy i słaby głos przyjaciółki. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech a w sercu zrobiło się cieplej.
-Carmen ! Jak dobrze ,że dzwonisz. Nie dawno dojechałam do domu… Przepraszam ,że wyjechałam tak bez uprzedzenia…- Mruknęłam starając się jakoś zalepić pustkę w moim sercu. Byłam wściekła na siebie ,że zostawiłam ją w tak trudnym dla niej okresie.
-Nie ma sprawy… Rozumiem miałaś swoje powody… Zresztą wiem jakie. Przykro mi…- Szeptała dziewczyna. W moich oczach zebrały się łzy. Zaczęłam szybko mrugać powiekami starając się jakoś je powstrzymać. Wracając do domu obiecałam sobie ,że nie będę już więcej płakać.- Powiedz mi lepiej kiedy mogę do was wpaść. –Powiedziała radośnie czarnulka jakby wyczuwając ,że musi przerwać ciszę.
-Jak najszybciej ! Jak Miles zareagował ?- Zapytałam z entuzjazmem.



                                                                  ***


            Dni powoli mijały a ja starałam się normalnie funkcjonować. Wstawałam , jadłam śniadanie , szłam na spacer , pomagałam mamie zrobić śniadanie, siedziałam w pokoju , jadłam obiad , szłam na wieczorny spacer , rozmawiałam z Carmen przez telefon , jadłam kolacje , brałam kąpiel i kładłam się spać. Tak mniej więcej wyglądał każdy mój dzień. Mama bardzo często próbowała ze mnie wydusić co się stało na obozie i czemu szybciej wróciłam ja jednak zawsze szybko zmieniałam temat. Rodzice wiedzieli ,że coś jest nie tak jednak po dwóch dniach dali sobie spokój uświadamiając sobie ,że nie chcę o tym z nimi rozmawiać. Mimo to bardzo się martwili -co było widać - więc domyślałam się ,że planują coś co ma mi poprawić humor.
            Tego dnia jak co rano schodziłam ubrana po schodach kierując się do kuchni aby zjeść śniadanie. Jednak gdy mijałam tatę na korytarzu ten uśmiechał się do mnie szeroko. Przewróciłam oczami ,szepcząc :
-Ciekawe co oni wymyślili…- Weszłam do kuchni i sięgając po szklankę oraz sok przywitałam się z mamą.
-Dzień dobry.
-Oj bardzo dobry kochanie.-Odparła weselsza niż zwykle. Podeszła do stołu tanecznym krokiem i postawiła na niego dwa talerze. Gdy zaczęła nucić smażąc jajecznice przeszłam ją wzrokiem próbując domyślić się jej niecnych planów.
-Powiesz mi czemu ten dzień jest na tyle niezwykły ,że tańczysz , nucisz i robisz jajecznicę ?- Zapytałam biorąc łyka soku winogronowego. Mama nienawidziła myć patelni po jajecznicy dlatego tak bardzo rzadko przyrządzała nam na śniadanie właśnie tą potrawę.
-Dziś na obiad przyjdą państwo Jonson.- Gdy tylko usłyszałam to nazwisko zaczęłam się krztusić sokiem. Mama szybko podeszła i delikatnie zaczęła mnie pukać po plecach.
-Co ?! Dlaczego ?- Zapytałam odstawiając szklankę.
-Potrzebujesz towarzystwa kochanie… a syn państwa Jonson jest twoim przyjacielem.- Patrzyłam na nią z wściekłością pomieszaną z niedowierzaniem.
-A nie mogłaś tego ze mną wcześniej obgadać ? Może ja nie potrzebuje towarzystwa… a zwłaszcza towarzystwa Derecka. – Powiedziałam przez zęby.
-Oj przestań Dereck to bardzo miły chłopak.- Odparła mama z uśmiechem. Zrobiłam jedno oko większe a drugie mniejsze i patrzyłam na nią jak na idiotkę.
-Kiedyś gdy się z nim bawiłam to ściął mi włosy ! Innym razem wylał na mnie puszkę z farbą bo mu „wypadła z rąk” !- Krzyknęłam. Ta się cicho zaśmiała.
-Alice… to było cztery lata temu ,kochanie nie widziałaś się z nim od tego czasu. To naprawdę miły chłopak.- Prychnęłam i zabierając jabłko wyszłam z domu.


                                                                       ***


            Siedziałam razem z rodzicami w salonie czekając na przyjście niechcianych przeze mnie gości.
-Uśmiechnij się.- Powiedział tata. Na co ja tylko machnęłam ręką. Nagle po domu rozniósł się dzwonek do drzwi. Tata wstał z fotela który zajmował i ostrzegając mnie żebym była miła poszedł otworzyć drzwi. W korytarzu słychać było śmiechy i ciche rozmowy. Bawiłam się materiałem moich krótkich spodenek gdy nagle wszyscy weszli do salonu a mama kazała mi wstać i się z wszystkimi przywitać. Niechętnie uczyniłam to o co mnie poprosiła.
-Dzień dobry.- Powiedziałam przybierając na twarz nieszczery uśmiech.
-Och Alice… jak ty wyrosłaś ! Jesteś już kobietą !-Powiedziała pani Jonson ściskając moją dłoń.- A gdzie jest Miles ?- Zapytała gdy ściskałam rękę jej męża.
-Na obozie sportowym ,Alice wróciła kilka dni wcześniej po Milesa jadę jutro z samego rana.- Oznajmił tata.
-A gdzie Dereck ?- Zapytała mama nie widząc nigdzie jedynego syna Jonsonów. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Czyży mi się upiekło ?
-Wstąpił jeszcze na chwilę do kolegi po drodze. Za chwilkę tu będzie.- Nagle po raz kolejny usłyszałam dobrze znany mi dzwonek do drzwi.
-Alice , proszę idź otwórz a my przejdziemy już do jadalni.- Niechętnie przytaknęłam głową i skierowałam się ku drzwiom. Powoli nacisnęłam na klamkę starając się jak najbardziej opóźnić spotkanie z Dereckiem.
-Ooooo…- Wyrwało mi się gdy zobaczyłam nastolatka.
-Alice ?- Zapytał. Pokiwałam głową.- Poznałem cię tylko i wyłącznie po tych ciemnych czekoladowych oczach. Zmieniłaś się… i włosy ci w końcu odrosły.-Powiedział zabójczo się uśmiechając.- Tak jest zdecydowanie lepiej.
-Yyyy…- Jąkałam się.- Dzięki ?- Zapytałam. Ten się cicho zaśmiał.
-No dobra wpuść mnie już do środka bo umieram z głodu.- Powiedział radośnie się uśmiechając.
            Dzień okazał się być najlepszym jaki mnie spotkał po powrocie do domu. Dereck zupełnie się zmienił z zewnątrz i z wewnątrz z czego byłam ogromnie zadowolona. Ciągle mnie rozśmieszał i dobrze mi się z nim rozmawiało. Postanowiliśmy spotkać się kolejnego dnia ale tym razem również z Milesem.


                                                                      ***


            Czułam znany mi zapach… kojarzący się z zabawą. Przez mgłę nicości próbował przedrzeć się jakiś głos.
-Alice…- Usłyszałam cichy szept. Po chwili ktoś westchnął.- Alice do cholery !!
Automatycznie się podniosłam do pozycji siedzącej uderzając w coś twardego. Po chwili usłyszałam straszny huk i jęki a sama złapałam się za bolącą głowę.
-Miles ?- Zapytałam widząc leżącego chłopaka na podłodze.
-Boże ale ty masz twardą głowę !- Powiedział śmiejąc się. Szybko zeskoczyłam z łóżka i się do niego przytuliłam zdając sobie sprawę z tego ,że strasznie za nim tęskniłam przez ten czas.
-Wariatka…- Powiedział obejmując mnie. Nagle poczułam stoicki spokój… jakby teraz już wszystko miało być dobrze… na zawsze.
  

______
Od Jemi : Nie ma to jak nagły przypływ weny ! :) Kurczę znowu mi wróciły prawdziwe chęci do pisania ! :D Tak się cieszę z tego powodu :) 
No ale teraz przejdźmy do konkretów ! :) Rozdział mi się nawet podoba :) Jak widzicie wprowadziłam nową postać o której znowu nic nie wie Akwamaryn :P Haha :D Wybacz kochana :* Jestem ciekawa waszych reakcji co do postaci Derecka czyli Liama z One Direction :) Dobra już nie przynudzam :) Liczę na komentarze :**

7 komentarzy:

  1. świetnie ;D jak zawsze ;o One Direction? ;> ty też?! ;o ohoho... będzie się działo ;p czekam na nn :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wymiata! Naprawdę! Teraz kolej na mnie... Postaram się dorównać Jemi;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze jedno i to samo pisze... że świetnie, genialnie itd. ale tak jest!;D;D

    Ale ja wam zazdrooooszczę...;D:D


    xoxo.
    Gossip Girl . 1

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz,że mam wielkiego banana na twarzy ;D One Direction ;DD Świetny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  5. JejQ;p znowu nowa postać? jakoś zaczęło mnie ciekawić, co ta Alice wyprawia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojj jak ja bym chciała tak pisać..:D talentu mogę tylko pozazdrościć..jak i jednej tak i drugiej..:d
    obie genialnie piszecie..wasze rozdziały są takie wciągające..:D
    Czekam na nn..:d
    Pozdrawiamm.:D

    OdpowiedzUsuń
  7. One Direction?! Uwielbiam ich :D ;P Rozdział boski, jak wszystkie zresztą :P Czekam na NN :D

    OdpowiedzUsuń