sobota, 21 stycznia 2012

[12] -Całe szczęście ,że Carmen cię nie pamięta…To jedyny plus tego wypadku.

                                               Alice…



             Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na grupki nastolatków wracających z ostatnich zajęć. Byłam wręcz pewna ,że Alison wraz z pustakami siedzi na stołówce.
-Alice !-  Krzyczał Mike.- Spokojnie…-Nagle stanęłam i spojrzałam na niego wściekła. Ten też natychmiast przystanął.-No dobra denerwuj się ale przynajmniej zaczekaj.
Pokręciłam głową i wbiegłam do stołówki. Wszyscy na mnie spojrzeli. Nie obchodziło mnie to co mogli sobie o mnie pomyśleć. Nagle zauważyłam ją przy jednym ze stolików. Podeszłam do niego szybkim krokiem i krzyknęłam :
-Czy ty jesteś normalna ?!- Alison podniosła wyżej głowę a na jej twarzy pojawił się uśmiech wyższości.
-To nie ja wbiegam do stołówki i krzyczę jak głupia.- Powiedziała i się zaśmiała a pustaki jej zawtórowały.
-Ale to nie ja próbuje zniszczyć życie przyjaciołom swojej siostry gdy ta leży w szpitalu ! Czy ty mogole choć raz ją odwiedziłaś ?! Czy choć raz pomyślałaś o tym czemu ona tam jest i przez kogo ?!- Darłam się. Nagle uśmiech z jej twarzy zniknął i pojawiła się złość. Do stołówki wszedł Mike.
-To wszystko wasza wina…-Wysyczała.
-A skąd ty to możesz wiedzieć ?! Porzuciłaś przyjaciół i dołączyłaś się do tej zgrai idiotek którym tylko błyszczyk w głowie ! Jesteś naprawdę aż tak ślepa czy po prostu głupia ?-Wszyscy zebrani którzy nas obserwowali wydali z siebie odgłos zdumienia. Alison podeszła do mnie z gniewną miną. Gdyby mogła najprawdopodobniej by mnie zabiła spojrzeniem. Mike podszedł do mnie ,żeby mnie obronić przed blondynką jednak ja zatrzymałam go ręką.
-Ty nic nie wiesz…Nie wiesz co przeżywałam…Nikt z nich niczego nie zauważył bo pojawiłaś się ty i twój cholerny brat ! Nagle mnie od siebie odsunęliście !- Krzyknęła.
-To ty się od nas odsunęłaś ! I to wcale nie jest powód ,żeby być taką zimną suką !! Wystarczyło ze mną porozmawiać !- Mike spojrzał na mnie zaskoczony.
-Nie mam o czym z tobą rozmawiać…Jesteś zwykłą nadętą dziwką która pojawia się tam gdzie jej nie chcą.- Wysyczała patrząc mi prosto w oczy. Na jej twarzy pojawił się kpiący uśmiech. Nagle się we mnie zagotowało.
-Całe szczęście ,że Carmen cię nie pamięta…To jedyny plus tego wypadku.- Powiedział niespodziewanie Mike.- Nie warto nawet na ciebie tracić czasu. Zmieniłaś się nie do poznania…-Mruknął.
Chłopak złapał mnie za rękę i już mieliśmy wyjść gdy nagle usłyszałam głośny śmiech Alison.
-Jesteś największym pozerem na świecie ! A ona pustą wariatką…jesteście naprawdę siebie warci.-Nagle przystanęłam. Już chciałam zawrócić i porządnie przywalić tej idiotce ale Mike złapał mnie mocniej za rękę i szepnął.
-Nie warto…Będziemy mieli większe problemy.- Przytaknęłam mu i ze smutkiem wyszłam ze stołówki.
To okropne jak człowiek potrafi się zmienić przez tłamszoną w sobie nienawiść i rujnować przy tym życie swoim najbliższym…
-I co teraz ?- Zapytałam patrząc w czekoladowe oczy chłopaka.
-Nic, co zrobi to zrobi…straciliśmy ją.- Mruknął spoglądając przed siebie. Przytuliłam się do jego ramienia. Wiedziałam ,że to dla niego trudne w końcu do niedawna była to jego jedna z najlepszych przyjaciółek. Westchnęłam…


                                              ***


   
    Mocno wcisnęłam jeden z guzików. Po chwili z cichym trzaskiem do uchwytu wpadł papierowy kubeczek a do niego zaczął napływać brązowy płyn.
-Tak…poszli rozmawiać.- Odparłam mocniej przyciskając telefon do ucha.
-A jak z pamięcią Carmen ?- Zapytał Mike. Westchnęłam.
-Tak właściwie nie miałam okazji z nią o tym porozmawiać…Jak będę coś wiedziała to dam ci znać.- Maszyna zaczęła piszczeć. Ostrożnie wyjęłam z uchwytu gorącą czekoladę i wzięłam łyka.
-Najbardziej w tym wszystkim wkurza mnie to ,że nie mogę tam z nią być. W końcu znamy się od pieluchy.- Mi też go było szkoda. Widać było ,że cierpiał…on tak bardzo chciał być przy czarnulce i jej jakoś pomóc. Jednak ,żeby wyjechać z obozu trzeba mieć pozwolenie od rodziców…Mike takiego nie uzyskał. Chłopak westchnął.- Kiedy wracacie ?
-Nie wiem… a coś się stało ?- Zapytałam nieco przestraszona.
-Nie głuptasie…tęsknie za tobą.- Nagle na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Głupku ty…przestraszyłeś mnie. Ja za tobą też tęsknie. Przyjedziemy jak najszybciej.- W oddali usłyszałam szybki bieg.- Muszę kończyć.- Powiedziałam szybko i schowałam telefon. Zerknęłam na zakaz używania komórek na ścianie i się do siebie wyszczerzyłam.
Nagle w oddali zauważyłam rysującą się sylwetkę Carmen. Przestraszona patrzyłam jak do mnie podbiega. Gdy była już blisko mnie rzuciła mi się na szyję i powiedziała:
-Pamiętam…- Delikatnie ją objęłam w szoku.
-Ale…ale…-Zaczęłam się jąkać a ta się zaśmiała.
-Nie wszystko…wczoraj przypomniałam sobie ciebie a dziś Milesa.- Z wielkim uśmiechem mocniej ją przytuliłam.- Chce wracać na obóz.- Powiedziała pewnie.


                                                  ***


    Gdy wjechaliśmy na parking uśmiechnęłam się na widok czekającego już na nas Mike. Wyszłam z samochodu i do niego podbiegłam. Pocałowałam go i wskazałam na idącą za rękę parę.
-Carmen…-Szepnął Mike. Dziewczyna wytężyła wzrok i mu się przyjrzała. Po chwili ja jej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Mike !- Krzyknęła i go szybko przytuliła. Spojrzałam na Milesa. W końcu był naprawdę szczęśliwy.
    Dzień wolno mijał. Słońce niemiłosiernie grzało a niebo było niezwykle czyste. Wszyscy siedzieliśmy na mostku i rozmawialiśmy.
-No więc…mam rozumieć ,że w końcu jesteście razem ?- Zapytała czarnulka wskazując na mnie i Mike.
-Jak w końcu ?!- Zapytałam śmiejąc się.
-On się w tobie kochał od samego początku.- Powiedziała dziewczyna a Mike spojrzał na nią cynicznie.
-I zwierzaj się tu komuś…-Powiedział kręcąc głową na co wybuchliśmy śmiechem. Pocałowałam bruneta i się do niego uśmiechnęłam.
-To wy jesteście w końcu razem…-Powiedziałam patrząc na przytuloną parę. Miles się wyszczerzył a Carmen zarumieniła. Nigdy nie lubiła być w centrum uwagi.
Siedzieliśmy tak śmiejąc się jakby nic się nie wydarzyło. Tak jakby Carmen nigdy nie była o włos od śmierci.
-Carmen…bo my nigdy nie pytaliśmy. Ale może pamiętasz kto ci to zrobił ?- Zapytałam nieśmiało gdy nastała chwila ciszy. Czarnulka spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami i mruknęła tylko :
-Nick…
-Co ?!- Krzyknęliśmy w trójkę równocześnie.
-Musisz to zgłosić gdy jutro pojedziesz na to przesłuchanie !- Powiedział ostro Mike.
-Po co ? Ja mogę dziś zabić gnoja…-Warknął Miles. Zaczęli mówić między sobą co mu zrobią.
-Uspokójcie się !- Krzyknęłam. Spojrzeli na mnie.- Carmen sama zdecyduje czy chce powiedzieć policji jak to się stało czy też nie a wy przestańcie się wygłupiać !-Krzyknęłam patrząc ostano na chłopaków.- A tobie radziłabym to wszystko przemyśleć i powiedzieć prawdę.-Dodałam spoglądając na dziewczynę.
-Dopiero tu wróciłam…nie chcę o tym na razie myśleć.- Wszyscy się zgodzili.
-Wiecie ,że dziś ognisko ?- Zapytał Mike.
-Zupełnie zapomniałam…-Mruknęłam.
-Idziemy ?- Powiedział Miles patrząc na Carmen.
-Tak czemu nie.- Odparła.


                                                     ***


    Siedzieliśmy na długich balach drewna wesoło się śmiejąc. Mike zdjął z patyka upieczoną piankę i zapytał :
-Chcesz trochę mała ?- Wzięłam niewielkiego gryza a Carmen jęknęła. Spojrzałam na nią przestraszona.
-Ale wy jesteście słodcy…-Nagle ryknęłam śmiechem. Miles w końcu wrócił z ciepłą bluzą dla czarnulki i okrył nią dziewczynę.
-Mogę prosić o chwilę uwagi ?!- Krzyknął dyrektor obozu. Wszyscy skierowali na niego swój wzrok.- Dziękuję. A więc chcę wam tylko ogłosić ,iż zatrudniliśmy nowego instruktora.- Po chwili z cienia wyszedł przystojny blondyn o niebieskich oczach i zabójczo się uśmiechnął.- Będzie was nauczał samoobrony. Zajęcia będą odbywać się co dwa dni. Jutro kajaki a we wtorek samoobrona. Możecie wracać do swoich zajęć.- Miałam wrażenie ,że mężczyzna ciągle patrzył na mnie. Odwzajemniłam uśmiech a on puścił mi oczko. Czy ja z nim flirtowałam ?




________
Tu moi kochani macie zdjęcie Matta (nowego instruktora) Kliknij ;)

Od Jemi : Rozdział wydaje mi się być w porządku :) Mam nadzieję ,że wam się spodobał :D Wprowadzam nową postać o której Akwamaryna jeszcze nic nie wie więc cicho :P hahaha :D Myślę ,że teraz akcja odrobinkę zwolni ale spokojnie :) Nie będziecie się nudzić ;)

5 komentarzy:

  1. Jemi ze mna to nic nie wiadomo;D Ja zawsze nadaję tępa, ale pomysły mi się skończyły więc będę opierać się o ciebie;) A instruktor to niezłe ciacho;D hah...
    Rozdział jest super;) Muszę pomyśleć nad rozdziałem bo ostatnio wena mi nie sprzyja, ale nie martwcie się;*

    Akwamaryn

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajjj genialny ..jak zawsze....jak ja kocham czytać wasze opowiadania..:P <33

    Pozdrawiamm..;PP

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo boże ! ?chyba nie chcesz wyswatać tego nowego instruktora i Alice? Znajdę cię wtedy i zabije !!:D

    Moim skromnym zdaniem , powinnaś zeswatać Alison i instruktora:D I mam nadzieje, że Alison sie opamieta ;D


    Przepraszam, że nie pisałam wcześniej komentarzy, ale nie miałam neta, i dopiero dzisiaj nadrobiłam zaległości ;);)

    Kocham Was normalnie !!:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba przyznać,że instruktor to fajne ciacho ;)) Rozdział wspaniały,czekam na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :) Mam nadzieję ,że Alice nie będzie kręcić z tym instruktorem...lubię Mike :)
    Rozdział fajny :) Cieszę się ,że Carmen wraca do zdrowia.
    Czekam na nn ;)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń