piątek, 13 stycznia 2012

[11]-Pamiętam...-wyszeptałam i położyłam swoje dłonie na jego policzkach.

                                                                  Carmen
            -Poznałaś nas na obozie sportowym… zdarzyło się to w dość niezwykły sposób.-słuchałam z zapartym tchem opowieści dziewczyny o naszym poznaniu. W głowie nadal miałam czarną dziurę, ale w tamtej chwili zapomniałam o tym. Czułam jak usta układają mi się w szeroki uśmiech. Nawet przez chwilę widziałam tę scenę oczyma wyobraźni, ale po chwili… wszystko znikło tak nagle jak się pojawiło.
-Przykro mi… ale nic mi to nie mówi.  Jak masz na imię?- spytałam zerkając to na nią to na chłopaka imieniem Miles.
-Alice…- powiedziała cicho dziewczyna, a ja przyjrzałam się jej uważnie. Czułam, że skądś ją znam. Cały czas czułam na sobie spojrzenie Milesa, mimo to jednak nie odrywałam wzroku od dziewczyny. Była to niewysoka brunetka z grzywką opadającą na czoło. Oczy miała czekoladowe i smutne. Wpatrywała się we mnie z nadzieją, a ja nadal nie mogłam jej sobie przypomnieć. Nagle do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna i powiedział:
-Alice, Miles, chodźcie na zewnątrz.-  rodzeństwo posłusznie wyszło, a po chwili do mojego pokoju wróciła Alice z smutną miną.
-Musimy wracać na obóz. Jutro wpadniemy do ciebie z Milesem, no i pewnie przyjadą twoi rodzice- ja tylko przytaknęłam krótko, a dziewczyna mnie przytuliła. Mimo, że jej nie znałam wiązała mnie z nią niewidzialna więź.
-Alice musimy iść…- powiedział cicho Miles wyglądając przez drzwi. Już po chwili obydwoje wyszli z szpitala, a ja zostałam tu całkiem sama. Nie miałam nawet wspomnień, by porozmyślać o swoim życiu.
***
Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w gwiaździste niebo. Dochodziła godzina dwudziesta czwarta, a ja nadal daremnie próbowałam przywołać wspomnienia. Ale jedyne co udało mi się wywołać to burczenie brzucha.
-Tak bardzo chciała bym ich pamiętać…- wymamrotałam i zeszłam z parapetu. Stanęłam przy moim stoliku nocnym i złapałam za komórkę. Może miałam tam jakieś sms od przyjaciół. Chwytałam się już każdej deski ratunku.  Skrzynka odbiorcza była jednak pusta tak samo jak nadawcza. Położyłam się w łóżku i nakryłam kołdrą po sam czubek głowy. Już po chwili zapadłam w głęboki sen.
     Obudziłam się z krzykiem i ukryłam twarz w dłoniach. Po moich policzkach spływały łzy bólu. Przed oczami nadal miałam tę straszną scenę, która rozegrała się przed naszym domkiem. Pamiętam jak wymawiałam imię Nick, a chłopak szarpał się ze mną i próbował rozpiąć zamek od mojej sukienki. Nagle poczułam pod sobą ciepły tors i dłoń, która ocierała mi łzy. Ten sen świadczył tylko o jednym. Przeżyłam wiele strasznego, a to na pewno nie był koniec.
-Skarbie… To tylko zły sen- szeptał obcy mężczyzna po trzydziestce. Odskoczyłam gwałtownie i stanęłam  na nogach. Jednak miałam je jak z waty i nie mogłam się utrzymać. Od upadku uchroniła mnie niewysoka kobieta.
-Daniel przecież lekarz mówił, że niczego nie pamięta-oburzyła się kobieta i pomogła mi dojść do metalowego łóżka szpitalnego.- Jesteśmy twoimi rodzicami kochanie. Jestem Rebecca, a to…-powiedziała wskazując na mężczyznę w którego objęciach przed chwilą byłam-… twój ojciec.
-Moi rodzice nie żyją- powiedziałam odgarniając pukiel moich włosów za ucho.
-Wiemy… Jesteśmy twoimi przybranymi rodzicami. Nie mogliśmy szybciej wrócić z Grecji.- nagle w mojej głowie pojawiła się nowa scena. Na kalendarzu zaznaczona była data  ,,30 czerwiec’’ Za kuchennym blatem siedziała Rebecca i pakowała do jednorazowych torebek kanapki. Po chwili do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna, pocałował mnie w czubek głowy, a za sobą ciągnął walizkę. W tym właśnie momencie wróciłam do teraźniejszości.
-Wyjechaliście do Grecji…- powiedziałam bardziej do siebie niż do nich. Kobieta przytaknęła i spróbowała mnie przytulić, ale ja wstałam z łóżka i spojrzałam im prosto w oczy.-Zostawiliście mnie i  wyjechaliście sobie na wakacje do ciepłych krajów!- wykrzyczałam im prosto w twarz i wyszła z pokoju. Przy wejściu otarłam się o jakiegoś chłopaka, ale nie zwracając na niego uwagi weszłam do łazienki. Nagle poczułam się niedobrze. Chciało mi się płakać i nie umiałam się powstrzymać. Oparłam się o umywalkę i wlepiłam wzrok w lustro. Naprzeciw mnie stała szatynka z zapłakanymi oczyma. Włosy miała w nieładzie, a pod jej czarnymi jak węgle oczyma widać było cienie.  Od kiedy tu przyjechałam chciało mi się płakać, czułam się coraz gorzej i pamiętałam tylko te niemiłe rzeczy.

-Carmen. Otwórz proszę…- usłyszałam ciepły głos Alice.- Proszę…- wyszeptała i chwyciła za klamkę.  Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się do niej przez łzy.
-Otwarte są cały czas. To szpitalna łazienka-powiedziałam i usiadłam pod ścianą. Dziewczyna usiadła koło mnie i przytuliła. W jej ramionach było mi o wiele lepiej, niż przybranego ojca.- Skąd wiedziałaś że tu jestem?- spytałam biorąc chusteczkę, którą Alice mi podała.
-Kobieca intuicja?- powiedziała z uśmiechem. Zmrużyłam oczy i otarłam policzki.- No…Miles mi powiedział. Sam chciał tu wejść, ale w końcu to damska toaleta- czyli to na niego wpadłam na korytarzu.
-Chodźmy stąd. Nie fajnie tu pachnie-powiedziałam i podniosłam się.
-Dobrze, że też tak sądzisz. Powinni tu porządnie posprzątać.-powiedziała dziewczyna i pomachała dłonią sobie przed nosem. Wyszłyśmy, a przed drzwiami stał oparty o ścianę Miles.
-Wszystko gra?- spytał patrząc mi głęboko w oczy. Poczułam na ciele miły dreszczyk. Jeszcze nikt nie patrzył na mnie TAK jak on. Nikt nie mówił TAK troskliwym głosem w moim kierunku.
-Tak. Już wszystko jest w porządku-powiedziałam i już miałam iść do pokoju, ale Miles złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
-Porozmawiamy.-nie było to pytanie, więc nie odpowiedziała tylko ruszyłam w stronę poczekalni. Szliśmy chwilę w ciszy. Gdy chłopak otwierał usta i ja je otwierałam. Jak byśmy nie wiedzieli kto ma zacząć.-Carmen pamiętasz już coś?- spytał siadając na jednym z foteli. Przytaknęłam. Nie lubiłam kłamać, a chyba miałam prawo wiedzieć co tam się wydarzyło tak do końca. Usiadłam na drugim fotelu i podkuliłam kolana pod samą brodę. Dopiero po chwili zobaczyłam, że poczekalnia jest całkiem pusta, a przecież to szpital. Powinno być tu od groma ludzi.
-Dzisiaj w nocy…- zaczęłam cicho.- Przyśnił mi się Nick. Ta scena przed moim i Alice domkiem… Widziałam, że stałeś z boku i patrzałeś. Możesz mi powiedzieć czy…- w tym momencie zawahałam się.
-Czy?- spytał niecierpliwie. Chłopak był naprawdę przystojny i zastanawiało mnie to, że akurat ze mną się przyjaźnił.
-Możesz mi powiedzieć czy… tam stało się coś więcej? On mi coś zrobił?- spytałam zagryzając dolną wargę. Chłopak otworzył szerzej oczy, ale zaraz jego twarz przybrała stary wyraz. Podniósł się i przykucnął przed moim fotelem. Wziął moje ręce w swoje dłonie i położył je sobie na policzkach. Na chwilę moje ciało zamarło, a ja nie mogłam się ruszyć. Czułam na swojej skórze pulsowanie jego krwi.
-Nic się nie stało. Byłem tam, nie pozwolił bym cię skrzywdzić… Nigdy…- z niewiadomych powodów po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Miles otarł ją szybko i przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły od siebie centymetry, ale widziałam, że bał się mnie pocałować. Bał się zrobić to pierwszy, ja również. Po chwili czułam jak obejmuje mnie i delikatnie całuje. Cały czas miałam nadzieję, że jakieś wspomnienie wróci, ale w mojej głowie panowała pustka. Mimo to, było cudownie. Pomiędzy pocałunkami uśmiechnęłam się delikatnie i wplotłam dłonie w jego włosy. Chłopak całował mnie coraz namiętniej, aż nagle przed oczyma wyskoczył mi pojedynczy obraz. Scena jak stałam na podeście i Miles mnie całował, później jego nieudana próba pocałunku przed drzwiami naszego domku, kłótnia na werandzie i to jak pływałam po jeziorze. Szybko się od niego oderwałam i szeroko uśmiechnęłam. Na reszcie pamiętałam. Może nie wszystko, ale przynajmniej większą część.
-Pamiętam… -wyszeptałam i położyłam swoje dłonie na jego policzkach. –Hah…pamiętam!- wykrzyczałam i wskoczyłam na fotel.
-Carmen ostrożnie! Jesteś jeszcze słaba.-powiedział Miles z aprobatą, ale nie dało się ukryć, że się cieszył. Szeroko się uśmiechnął i podał mi swoją dłoń, by było mi łatwiej zejść.
-Muszę powiedzieć Alice!- krzyknęłam i przebiegłam przez cały korytarz. Wbiegłam do siebie do pokoju, ale widząc tam tylko rozmawiających rodziców pobiegłam dalej.

________

Od Akwamaryn:  Zmieniłam nazwę jak widzicie ;D Mam nadzieję, że nie zmieni to waszego nastawienia. Co do rozdziału to może być. Nie jest zły, ale zawsze może być lepiej. No i jestem na was fochnięta! Pod moim rozdziałem było tylko 5 komentarzy! Oczywiście żartuję ;D

Od Jemi : Co do komentarzy to zgadzam się w pewnym sensie z Olą...Przykro mi to mówić ale mam wrażenie ,że jest was coraz mniej. Muszę też przyznać ,że nie pisze tylko i wyłącznie dla swojej przyjemności (oczywiście też) bo gdyby tak było rozdziały by się pojawiały co dwa a może nawet trzy tygodnie...a one pojawiają się co tydzień DLA WAS :) Myślę ,że Olka mnie popiera w tej sprawie...A więc stwierdzam ,że wcześniej przeciętnie było około 8 komentarzy teraz jest ich zaledwie 5...Gdy się je czyta zawsze robi się ciepło na sercu i ma się ochotę pisać ! Bo dla was to niewiele słów a dla nas ogromne duchowe wsparcie :) Nie zapominajcie o tym ,że was naprawdę kochamy ! :D Ale należy wam się bura za lenistwo :P Tak więc pod tym rozdziałem chce widzieć przynajmniej 8 komentarzy :) Pokażcie Akwamarynie ,że świetnie pisze !!! :D:D:D 

7 komentarzy:

  1. Obie świetnie piszecie;D

    I staram się czytać i komentować zawsze wasze wpisy, chociaż czasem mi przykro, że wy nie wchodzicie na mojego...

    xoxo.
    Gossip Girl . !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo rozumiem Cię, ale sama wiesz, te parę słów i od razu robi się przyjemniej;D

      Usuń
    2. Tak :) Znam to :) Mogłabyś mnie informować o nowych notkach na twoim blogu tak jak ja ciebie ? :) Będę regularnie komentować ;)

      Usuń
  2. Obie piszecie naprawdę wspaniale ;)) Rozdział genialny. Szkoda mi Carmen. Czekam na nowy ! ;8

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, już prawie odwaliłam wszystkie poprawki w szkole i wezmę się w garść i będę komentować na bieżąco :)

    No pewnie, że świetnie pisze! Zresztą, obie świetnie piszecie :D
    Rozdział super!

    Czekam na nowy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciesze się ,że Carmen odzyskuje pamięć :)
    Chociaż nie mogę się też doczekać kłótni Alison i Alice :D
    Świetny rozdział !
    Czekam na nn :)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Booski rozdział..;D Jak zawsze..;))
    Czekam niecierpliwie na następny..;P
    Pozdrawiamm..;**

    OdpowiedzUsuń