wtorek, 20 grudnia 2011

[8] - Czas dorosnąć ! Nie wszystko będzie tak po prostu uchodzić nam na sucho !


                                                           Alice…



            Westchnęłam i podniosłam do ucha telefon.
-Alice ? Coś się stało ?- Zapytała mama z paniką w głosie.
-Czy to,że do ciebie dzwonie oznacza,że coś musiało się stać?- Odpowiedziałam pytaniem próbując grać na zwłokę.
-Tak.- Usłyszałam westchnienie.- Co się stało tym razem?
-Wyrzucili nas z obozu.- Powiedziałam szybko zamykając oczy i czekając na wybuch.
-Że co?! Stamtąd też?! Alice…-Jęknęła.- Co wy znowu zrobiliście?
-No właśnie tym razem nic! Miles pomógł tylko Carmen…takiej dziewczynie, w której się kocha. Słuchaj mamo my to postaramy się załatwić…-Nie dała mi dokończyć.
-O nie, wy już nic nie róbcie. Wiesz jak to się zawsze kończy. Pamiętasz przeprowadzkę?- Na to wspomnienie się uśmiechnęłam. Nigdy nie zapomnę miny Milesa całego w pierzu zwisającego z balkonu z pierwszego piętra.
-Tym razem będzie inaczej…jak nam się nie uda to nie, ale proszę cię nie mów na razie tacie, teraz to chyba nas wyrzuci już z domu.- Zaśmiałam się cicho.
-Dobrze tylko proszę was…Wolę już was odebrać z obozu niż komisariatu. Muszę kończyć, tata wrócił. Kocham was pozdrów Milesa. Pa!- Rozłączyła się. Spojrzałam na Carmen.
-Wymyślimy coś, nie poddamy się tak łatwo.- Powiedziała. Przytaknęłam jej.
            Szłam zamyślona do domku. Do ogniska została niecała godzina a my jeszcze nic nie wymyśliliśmy. Nagle ktoś na mnie wpadł.
-Mam pomysł ! Musisz mi pomóc !- Krzyczał ktoś ciągnąc mnie za rękę. Gdy byłam już w domku zdałam sobie sprawę ,że to Carmen.
-Wow…wymyśliłaś ? Ja myślałam cały dzień i nic…- Powiedziałam cicho.
-Co ty na to gdybym tak wpadła do jeziora ?- Podniosłam jedną brew patrząc na nią jak na wariatkę.- Ah…idź po prostu po…-Nie skończyła bo do pomieszczenia ze smutną miną wszedł Mike.
-Pomogę.- Powiedział i puścił do mnie oczko.
-Idź Alice po Milesa i przyprowadź go nad jezioro za dziesięć minut a ty Mike idź po dyrektora. Musi to wszystko widzieć.- Powiedziała Carmen ściągając bluzę.- Wiecie może czy woda jest zimna ?- Dodała dziewczyna z uśmiechem. Mike wzniósł oczy ku niebu i skierował się do wyjścia. Po chwili też ruszyłam do drzwi.
            Podbiegłam do ociekającej wodą czarnulki i okryłam ją swoją bluzą. Miles przestraszony patrzył na dziewczynę a ta mu puściła oczko. Po niedługiej chwili koło nas znalazł się zszokowany dyrektor obozu.
-Carmen wszystko dobrze ?- Zapytał dokładnie przyglądając się dziewczynie. Moje serce biło jak oszalałe właśnie ważył się nasz los.
-Tak ale gdyby nie Miles to pewnie bym utonęła.- Powiedziała kaszląc. Dyrektor spojrzał na niego nieco sceptycznie.
-Miles , to co zrobiłeś było naprawdę godne podziwu.- W moim sercu pojawiła się niesamowita nadzieja a na twarz zaczął wypływać uśmiech.- Jednak to nic nie zmienia…Jutro wyjeżdżasz razem z siostrą.
Czułam pustkę…zupełną pustkę.
To co w tym momencie przeżywałam było nie do opisania…Smutek ,żal , porażka.
Do moich oczu napłynęły łzy. Byłam pewna ,że nam się uda.
Spojrzałam na Carmen która stała ze spuszczoną głową. Miles miał twardy wyraz twarzy…zawsze tak ukrywał smutek. Mike patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Wracaj do domku i się ogrzej , dzisiaj nie jest za ciepło.- Powiedział dyrektor do Carmen i po chwili odszedł. Miles zerknął na mnie i mruknął.
-Chodź się spakować. Jutro rano na to nie będzie czasu.
Odchodząc od przyjaciół szepnęłam.
-Dzięki ,że próbowaliście.- Miles ruszył przed siebie a ja posyłając blady uśmiech poszłam za nim. Najpierw poszliśmy do domku chłopaków. W ciszy pomagałam brunetowi pakować wszystkie ubrania. Wyjmując z szafki małą piłę uśmiechnęłam się.
-Nie chce stąd wyjeżdżać.-Szepnęłam.
-Ja też nie Alice…tym razem nam się nie udało…i tyle.- Powiedział obojętnie nawet na mnie nie patrząc.
-Wcale nie…-Mruknęłam wręcz niesłyszalnie.- Wcale nie.- Powtórzyłam głośniej.- My nawet nie spróbowaliśmy ! Nie zauważyłeś ,że poddaliśmy się od razu ?!- Warknęłam.
-Alice…-Jęknął.-To koniec.
-To wcale nie koniec !- Krzyknęłam.- Te wakacje i ten obóz miały być dla nas karą , ale to dzięki temu poznaliśmy tych wszystkich ludzi. Mamy się teraz tak poddać ? Bo pieprzonej blondi się coś nie podoba ?! Bo pomogłeś dziewczynie którą naprawdę lubisz ?
-Czas dorosnąć ! Nie wszystko będzie tak po prostu uchodzić nam na sucho ! Może to nasza kara ?- Powiedział rzucając ciuchami.
-Wmawiasz to sobie…Przykro mi z tego powodu ,że chcesz się poddać. Zawsze byłeś dla mnie wzorem.-Mruknęłam. Ten westchnął i usiadł na łóżko chowając twarz w dłoniach.
-Pocałowałem ją…a ona następnego dnia omijała mnie szerokim łukiem.- Szepnął. Usiadłam obok niego i go przytuliłam.- Co robie nie tak ?
-Nic… Jesteś świetnym chłopakiem. To Carmen ma pewien kłopot. Dużo przeżyła…Musisz z nią o tym porozmawiać ale wiem ,że jesteś dla niej ważny. Nie zmarnuj tego wyjeżdżając , walcz.
Gwałtownie podniósł głowę. Spojrzał na mnie i po raz pierwszy tego dnia zobaczyłam na jego twarzy uśmiech.
-Dzięki mała.- Powiedział przytulając mnie.
-Dobra a teraz czas działać ale naszymi sposobami.- Powiedziałam podekscytowana. Miles zaczął poruszać brwiami w górę i w dół.
-Chyba mam plan.- Na moją twarz wrócił wielki uśmiech.


                                                                    ***


            Biegłam przed siebie ile miałam sił w nogach, mimo to miałam wrażenie ,że wlokę się jak złów. Do ogniska pozostało tylko piętnaście minut. Po chwili stałam przed własnym domkiem. Wbiegłam tam trzaskając drzwiami. Na podłodze siedziała owinięta ręcznikiem Carmen, dopiero po pewnej chwili zauważyłam ,że obejmuje załamanego Mike. Gdy weszłam obydwoje podnieśli gwałtownie głowy.
-Miles ma plan.- Powiedziałam. W oczach przyjaciół zobaczyłam nadzieję.- Wiecie gdzie jest Alison ?- Zapytałam. Pokiwali przecząco głową.
-Zdaje mi się ,że zaczęła trzymać się z pustakami.- Powiedziała smutno Carmen. Widać było ,że martwiła się o siostrę.
-No dobra…Wy idźcie do domku Milesa i Mike tam się wszystkiego dowiecie !- Krzyknęłam wybiegając a oni szybko wstali i wyszli. Wiedziałam gdzie może być Alison. Nie byłam pewna czy powinniśmy prosić ją o pomoc…czy ja ją powinnam prosić o pomoc ale Miles przekonał mnie ,że jeżeli nie będę miała świadka to mojej kary nie zniosą.
Wbiegłam na stołówkę. Wszyscy byli zajęci rozmowami. Zauważyłam ją przy stoliku z Mendy. Wzięłam głęboki oddech i do niego podeszłam.
-Czego chcesz plebsie ?- Zapytała piskliwie Mendy a kilka dziewczyn się zaśmiało.
-Nie przyszłam do ciebie kretynko, Alison…mogłabym z tobą porozmawiać ?- Dziewczyna spojrzała na mnie nieokreślonym wzrokiem.- To ważne, zajmę ci tylko chwilkę.
Blondynka wstała i zaczęła iść do wyjścia , poszłam za nią. Stanęła niedaleko ogromnego świerku i patrzyła na mnie wyczekująco.
-Jak wiesz…Ja i Miles mamy jutro wyjechać.- Przytaknęła.- Wiem też ,że za mną nie przepadasz choć nie wiem czemu.-Prychnęła.
-Zjawiasz się tak po prostu i zabierasz mi wszystko na czym mi zależy ! Zupełnie wszystko… a ty jak byś się zachowała w tej sytuacji ?- Zapytała z bólem w oczach. W tamtym momencie nie wiedziałam zupełnie co powiedzieć. Było mi jej strasznie szkoda.
-W takim razie pewnie nie masz zamiaru mi pomóc…-Szepnęłam.
-Pomóc ? Komuś takiemu jak ty ? Ciebie i twojego brata nie powinno tu nigdy być !- Te słowa mnie zabolały. Ostatni raz spojrzała na mnie niechętnie i wróciła do stołówki. Usiadłam na ściółce a po moim policzku zaczęły płynąć łzy. Nie wiedziałam co robię nie tak…Jak można aż tak bardzo znienawidzić człowieka ?
Wzięłam głęboki oddech i starłam z policzków ostatnie mokre krople.
-Jesteś silna…-Szepnęłam.- Nie to teraz jest najważniejsze.- Powiedziałam wstając i strzepując z pupy piach i igły świerku. Odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam do domku chłopaków. Gdy weszłam Miles od razu mi się przyjrzał.
-Płakałaś ?- Zapytał. Wszyscy na mnie spojrzeli.
-Nie pomoże mi.- Mruknęłam cicho. Carmen spojrzała na mnie zszokowana.
-Jak to nie pomoże ? Alison ?- Zapytała niedowierzając.
-Tak to, nienawidzi mnie. Powiedziała mi ,że nie powinno mnie tu nigdy być.-Odparłam. Carmen opadły ręce.
-Co się z nią dzieje ?-Zapytała cicho patrząc na Mike. Ten wzruszył ramionami i przytulił ją.
-Nie to jest teraz najważniejsze.- Powiedział po chwili.- Tym zajmiemy się jutro.- Dziewczyna cicho się zgodziła i przeszliśmy do omawiania planu.


                                                                 ***


            Ognisko trwało już dobre dwie godziny a my nie mogliśmy nic zrobić. Wszyscy mieliśmy udawać smutek. Dla Carmen nie było to trudne bo martwiła się o Alison która nie pojawiła się na imprezie. Nagle usłyszałam jak ktoś się podnosi z miejsca. To Miles i Mike wstali. Mike delikatnie skinął mi głową po czym odeszli. Uderzyłam lekko łokciem Carmen dając jej znać ,że to już czas. Ta wstała i podeszła do instruktora który dziś pilnował porządku na ognisku. Nie słyszałam co mówili ale już znałam historię Carmen o okropnym bólu brzucha. Po niedługim czasie czarnulka do mnie podeszła i mruknęła ,że idzie do domku bo się źle czuje. Moje serce zaczęło mocniej bić gdy patrzyłam na znikającą sylwetkę dziewczyny.

Pisane w trzeciej osobie:
            Chłopak o jasnych włosach zapiął rozporek i gwiżdżąc skierował się w przeciwną stronę. Szedł powoli niczym się nie przejmując. Wiatr zaczął robić się bardziej porywisty a w ciemności można było dostrzec latające w powietrzu zielone liście które zerwał mocnymi szarpnięciami. Nagle z dwóch boków wyłoniły się zakapturzone postacie. Blondyn szedł przed siebie nie zauważając ich. W ciągu kilku sekund podbiegły do niego i przygniotły go do drzewa.
-Kim jesteście ?! Co wy robicie ?!- Krzyczał chłopak.
-Zamknij się bo nie będziemy tak mili !- Warknął jeden z nich. Nagle z cienia wyszła czarnowłosa dziewczyna. Podeszła do blondyna i z delikatnym uśmiechem na twarzy mruknęła :
-Nick…Nick. Znowu się widzimy. Musisz przyznać ,że w dość niekomfortowej sytuacji. Okazało się ,że jesteś strasznym kłamcą.
-Ty kurwo…- Wysyczał patrząc w stronę czarnulki. Nagle jeden z chłopaków którzy go trzymali puścił jego rękę i uderzył go z całej siły w twarz. Z jego głowy spadł kaptur a ciemne włosy zalśniły w blasku księżyca.
-Nigdy tak na nią nie mów !- Krzyknął i chciał go uderzyć ponownie jednak dziewczyna go złapała za ramie i powiedziała.
-Nie warto Miles…- Chłopak się opanował i mocno go przygniótł do drzewa.
-Czego chcecie ?- Zapytał a z jego ust spłynęła czerwona maź.
-Twojego wyjazdu…-Odparła dziewczyna.- Jednak przed nim powiesz dyrektorowi obozu ,że wszystko co powiedziałeś wcześniej to kłamstwo i ,ze cię do tego zmuszono. Następnie znikniesz stąd. Proste…-Stwierdziła.
-Pierdolcie się !- Warknął.
-Uuuu…Nie ładnie tak mówić. Jeżeli tego nie zrobisz to dyrektor dowie się całej prawdy o tamtym dniu. Powiem mu ,że próbowałeś mnie zgwałcić a Miles cię powstrzymał.-Blondyn zaśmiał się głośno.
-Nie uwierzy ci.
-Jesteś tego pewien ? A gdybym miała filmik na którym to wszystko jest udokumentowane ?-Spojrzał na nią z przerażeniem w oczach. Ta wyjęła telefon i pokazała mu fragment.
-Ale to nie ja !- Krzyknął.
-A jak to udowodnisz ?- Zapytała.- Jeżeli jeszcze dziś nie powiesz dyrektorowi ,że kłamałeś to ja do niego pójdę i pokaże mu ten filmik. Zrozumiano ?- Przytaknął. Chłopacy go puścili. Jeden z nich kopnął blondyna w brzuch nogą i warknął.
-Nikt nie będzie obrażał mojej przyjaciółki a zwłaszcza ty…


Pisane w pierwszej osobie:
            Chłopacy wrócili po jakiś dziesięciu minutach jakby nigdy nic. Powiedzieli tylko ,że teraz wystarczy zaczekać.
            Po jakiś trzydziestu minutach na imprezę wrócił również Nick. Od razu podszedł do dyrektora obozu. Po jakimś czasie mężczyzna podszedł do Milesa i poprosił go do siebie do gabinetu.
            Czekaliśmy niecałe piętnaście minut na powrót bruneta. Podszedł z grobową miną po czym mruknął.
-Udało się.- Rzuciłam się na niego i go przytuliłam.
-Idź powiedzieć Carmen !- Krzyknęłam. Ten przytaknął i ruszył w stronę naszego domku. Spojrzałam na Mike i się uśmiechnęłam. Po chwili już znajdowałam się w ramionach chłopaka. Podniosłam delikatnie głowę do góry i zobaczyłam jego czekoladowe oczy. Nasze usta dzieliły centymetry. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać czy na pewno tego chcę. Dotknęłam dłonią policzka chłopaka i przysunęłam się bliżej a nasze usta się złączyły

____
Od autora : Ludzie mówcie co chcecie , to pierwszy rozdział od tak długiego czasu który mi się podoba :D I moje słowa powinny was zastanowić bo rzadko tak mówię /piszę :P No to jest akcja , łzy i romans :D Życzycie sobie czegoś jeszcze ? :)
Dedykacja: Tutaj musi być :) Zostawić ten rozdział bez dedykacji to grzech ! :P haha :D 
Werble proszę...(trrrrrrrrrrrrrr)
Dedykacje dostają...Jeszcze chwila niepewności...:
Olka - Za to ,że zawsze wiesz co powiedzieć i jesteś przy mnie w tych trudnych chwilach :) Cieszę się ,że cię poznałam :*
Gossip Girl .! i Cold_Princess- Bo zawsze komentujecie naszego bloga :) I jesteście z nami od długiego czasu :D Dzięki za wszystko :)


Oczywiście każdy z was jest wyjątkowy ale postanowiłam niektórych wyróżnić :) No to czekamy na rozdział Olki ! <3

8 komentarzy:

  1. Omg, kocham akcje .! <3
    Fajny rozdział, akurat wszystko było, zgaadzam się . ;)
    ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale po pierwsze zapomniałam, a po drugie nie miałam czasu, byłam zawalona testami próbnymi :)
    Co do tego rozdziału, jest świetny :) Cała akcja, ten romantyzm, aż się łezka w oku kręci... Mike i Alice... tak długo czekałam na ich pocałunek, aż w końcu się doczekałam :) Ciekawi mnie co się dzieje z Alison? Czyżby była zazdrosna o Mike'a ? Carmen i Miles, bardzo ciekawe :D A Mendy jest taką samą mendą jak była ;d

    No to kończę już ;D Pozdrawiam Ciebie i Olę ;)

    PS.Znów nie mogę się zalogować na konto ..;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej.!
    Dziękuję.!;D


    I Genialny ten rozdział jest.!

    xoxo.
    Gossip Girl . ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję:* Rozdział powiem szczerze jeden z twoich najlepszych dotychczas. Czytam go trzeci raz i nie mogę się nadziwić. Postaram się by mój dorównał twojemu:D

    Olka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Akcja !! To coś co uwielbiam. Rozdział naprawdę wymiata; *

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny jest ten blogg.! ;**
    Normalnie kocham goo..;))
    Genialne piszecie te opowiadania..;**
    Jesteście booooooskie..;**

    OdpowiedzUsuń
  7. O, o, o, ten rozdział jest po prostu boski! Akcja, romans... Wymiata! :D I strasznie mi się spodobał ten napad na Nicka... Oraz ta ostatnia :P Cieszę się, że im się udało jednak zostać.

    Tylko widzę jeden błąd (w drugiej części tekstu, tej oddzielonej gwiazdkami, w drugim jej akapicie.)Napisałaś tam: "Pokiwali przecząco głową.". Można najwyżej pokręcić przecząco :P

    - OneStepCl0ser

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny !
    Zgadzam się z wszystkimi :)
    Cieszę się ,że Mike jest w końcu z Alice :)
    Czekam na nn :)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń