piątek, 7 października 2011

Prolog

                                       Alice…

            Promienie słońca tańczyły na mojej twarzy. Nakryłam kołdrą głowę i jęknęłam. Pulsujący ból nie dawał mi spokoju. Odrzuciłam z twarzy nakrycie i westchnęłam. Otworzyłam powoli jeszcze senne oczy i spojrzałam przed siebie. Mój ciemno fioletowy pokój był dzisiaj dziwnie jasny i pogodny. Wtedy zauważyłam otwarte okno.
-Cholera…-Warknęłam zła na siebie. Rzuciłam się z powrotem na łóżko. Wiedziałam ,że muszę wstać. Wiedziałam co mnie czeka gdy pójdę na śniadanie. Zdawałam sobie sprawę z tego ,że im wcześniej przyjmę odpowiedzialność za swoje czyny na tym szybciej będę mogła całą winę zrzucić na Milesa. Niechętnie podniosłam swój zgrabny tyłek i wstałam. Przeczesałam ręką włosy i wyszłam z pomieszczenia. Szłam powoli po schodach sunąc palcem po poręczy. Skoczyłam z ostatniego stopnia i korytarzem poszłam do kuchni. Przy stole siedział tata z gazetą w ręku i kawą przed sobą. Nawet na mnie nie spojrzał gdy usiadłam naprzeciw niego. Mama skończyła myć naczynia , wzięła swoją kawę i usiadła obok taty.
-Czyli śniadanie muszę sobie zrobić sama ?- Zapytałam. Odpowiedzi jednak nigdy nie usłyszałam. Wstałam i sięgnęłam z szafki moje ulubione płatki śniadaniowe.
-Ja też chce.- Usłyszałam za sobą. Wzięłam dwie miseczki i nasypałam do nich płatki. Następnie zalałam je zimnym mlekiem. Jedną z miseczek podałam Milesowi, gdy ten chciał wyjść z kuchni tata warknął.
-W tył zwrot młodzieńcze.- Miles westchnął i usiadł obok mnie. Tata odłożył gazetę i spojrzał na nas surowo. Uuuu…chyba naprawdę się wkurzył.
-O której dziś wróciliście ?-Zapytał.
-Nie pamiętam…-Powiedział Miles.
-No właśnie ! A może to dlatego ,że zasnąłeś na wycieraczce i wnosiłem cię do twojego pokoju !-Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i zaczęłam chichotać.-A ty z czego się tak cieszysz ?! Zasnęłaś w łazience…Ale nie naszej tylko sąsiadów !- W tym momencie się zaczerwieniłam a Mil krztusił się ze śmiechu. Po chwili jednak zaczęłam się śmiać z nim.
-Czy do was coś dociera ?!- Krzyknął ojciec. Przestaliśmy się śmiać i spuściliśmy głowy. To zawsze pomagało.- Tym razem to nie ujdzie wam na sucho tak jak zawsze…- Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.- Nie jedziecie z nami na Hawaje tylko na obóz sportowy. Hahahaha !-Zaczął się śmiać.- I komu jest teraz do śmiechu ?- Zapytał.
-Co?!- Krzyknęliśmy równo.- Nie zrobicie nam tego !
-Ćwiczyliście to ?- Zapytała mama uśmiechając się.
-Nie…-Powiedzieliśmy znów równo.- Och zamknij się…-Warknęłam na Milesa.- Przecież planujemy tą wycieczkę od dwóch miesięcy !
-To nic nie zmienia.- Gdy Mil chciał już otworzyć usta tata dodał.-Nie ma co się kłócić jedziecie na obóz i kropka. Temat skończony. Jutro wyjeżdżacie.
-O której ?- Zapytałam z westchnieniem.
-O szóstej rano. Ale wy wstaniecie o piątej.- Powiedział wychodząc z kuchni. Mama też nagle gdzieś zniknęła.
-No chyba go coś popierdoliło…-Mruknął Miles.
-No chyba nie ! Ty wstajesz o czwartej trzydzieści !- Krzyknął z drugiego pokoju. Zaczęłam się śmiać. Mil spojrzał na mnie i dodał.
-Nieźle słyszy jak na swoje lata…
-Wstajesz o czwartej !
-Co ?! To już przesada ! Nie obraziłem cię !- Krzyknął.
-Chcesz wstawać o trzeciej trzydzieści ?- Słychać było głos taty. Zaczęłam się strasznie głośno śmiać gdy Miles otwierał i zamykał usta jak ryba potrzebująca tlenu. Poklepałam go po ramieniu i poszłam do swojego pokoju.

                                                            ***

            Szybko nacisnęłam na budzik tak aby nie mógł wydać ani jednego dźwięku więcej. A w dupie z tym obozem zostaje w domu…Pomyślałam i z powrotem ułożyłam głowę na poduszce.
-Słyszałem ,że się znowu kładziesz ! Wstawaj Śpiąca Królewno !- Krzyknął tata waląc pięścią w drzwi. Przewróciłam oczami i podniosłam się z łóżka.- Bądź za dziesięć minut na dole Miles popisuje się swoimi zdolnościami kulinarnymi.- Co ?! Miles gotuje ?! Szybko pobiegłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam na siebie mój ulubiony T-shirt z napisem „Ja nic nie muszę” a do tego dżinsowe szorty. Zrobiłam mocniejszy makijaż , związałam włosy w kucyk i zbiegłam na dół. Wybuchłam śmiechem widząc bruneta w fartuszku mamy.
-Jeżeli chcesz naleśnika to siadaj i bądź cicho…Zmuszono mnie.- Warknął. Usiadłam zgodnie z rozkazem powstrzymując śmiech. Dla jego naleśników…zrobię co mi każe. Z nudów zaczęłam obserwować to jak wygląda i co robi. Miał na sobie niebieską koszulkę z krótkim rękawkiem i dżinsowe spodenki. Jego włosy były w idealnym nieładzie…Ciekawe jak długo pracował nad tą fryzurą. Sprawnie podrzucał naleśniki i kładł je na dużym talerzu. Patrzyłam na jego umięśnione ramiona. Przypakował.
-Która tym razem ci się podoba ?- Zapytałam gdy stawiał na stół górę naleśników.
-Żadna…- Powiedział wyjmując płynną czekoladę z szafki.-A czemu myślisz ,że jakaś mi się podoba ?
-Zacząłeś znowu ćwiczyć.- Powiedziałam wpychając do ust ogromny kawałek naleśnika.
-Weź naucz się jeść jak człowiek.- Zaśmiał się i oznajmił.- To ,że zacząłem ćwiczyć to nic nie oznacza.- Przeszyłam go wzrokiem ale ten się tylko uśmiechał i lał czekoladę na swoje naleśniki.
-Ja myślę jednak…-Nie dane mi było dokończyć mojej modrej wypowiedzi gdyż do kuchni wtargnął tata.
-Ty nie myśl tylko jedz. Idę wrzucić wasze walizki. Za dziesięć minut jesteście w samochodzie.- Powiedział i wyszedł.
-Na ile tak właściwie tam jedziemy ?- Zapytałam.
-Na miesiąc. Pytałem dziś rano mamę.-Westchnęłam i zaczęłam pochłaniać kolejnego naleśnika.


                                                         ***

            Widzielibyście moje zaskoczenie gdy się okazało ,że tam jest las.
-Mam mieszkać w lesie ?- Zapytałam.
-To nie jest las. Las masz tam po prawej- Powiedział tata wskazując ręką w wcześniej wymienionym kierunku.- Tutaj rośnie tylko sporo dużych i starych drzew. Będziecie mieszkać w ładnych drewnianych domkach. A tam jest jezioro.
-Skąd wiesz takie rzeczy ?- Zapytał Miles wyciągając moją walizkę. Podał mi ją a tata odparł.
-To tutaj spędziłem kiedyś najlepsze wakacje swojego życia. Oczywiście trochę się tu zmieniło od tego czasu ale…nie przesadzajmy. Chodźcie idziemy sprawdzić jakie macie domki.
            Okazało się ,że mieszkamy osobno. Mój domek miał numer 16 i był to największy domek na obozie. Miałam go dzielić z trzema dziewczynami. Tak więc mam nadzieję ,że nie trafie na jakieś wariatki albo pustaki.
Z kolei Miles mieszkał w najmniejszym domku na obozie, o numerze 18. On na szczęście miał w nim mieszkać tylko z jednym chłopakiem.
            Tata odjechał a my się rozeszliśmy do swoich domków. Weszłam powoli do mojego. Wchodziło się prosto do pomieszczenia w którym będziemy spać. Cztery łóżka , dwie duże szafy , dwa okna i cztery stoliki nocne. Kolejne drzwi zapewne prowadziły do niewielkiej łazienki. Wybrałam sobie jedno z łóżek i rzuciłam na nie moją walizkę.
-Cześć !- Usłyszałam za sobą piskliwy i jednocześnie (niestety) tak dobrze znanymi głos. Odwróciłam się szybko i jęknęłam rozpaczliwie.
-Mendy ?! Co ty tutaj robisz ?- Zapytałam zdziwiona.
-Odpoczywam ? –Zachichotała.- Nie do wiary ,że akurat przyjechałaś tu z Milesem.- Aha…no i już wiadomo czemu ta idiotka tu jest. Westchnęłam i wyszłam. Kręciło tu się sporo nastolatków z walizkami. Oparłam się o jedno z drzew i zaczęłam ich obserwować. Stali bywalcy się radośnie witali a ci nowi stali z małymi mapkami próbując rozszyfrować gdzie znajduje się ich domek. Moją uwagę zwrócił chłopak o ciemno brązowych oczach. Stał koło dwóch dziewczyn i śmiał się wesoło. Nagle na mnie spojrzał i puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam dalej. Po chwili byłam w domku mojego brata.
-Mendy przyjechała.- Oznajmiłam wchodząc.
-O nieeeee…-Jęknął i usiadł na jednym z łóżek.
-Wyluzuj. Masz coś do picia ?- Zapytałam.
-Łap !- Krzyknął i rzucił puszką coli. Pisnęłam i odskoczyłam. Puszka uderzając o podłogę pękła a jej zawartość wylała się na moje buty.
-Wiesz ,że mam refleks szachisty !- Warknęłam.
-Wyluzuj…- Gdy moja twarz zaczynała robić się purpurowa a usta układały się w słowa „Nie odpuszczę ci” zaczął uciekać. Wybiegł z domku. Szybko rzuciłam się w bieg za nim. Zbiegając po schodkach uderzyłam w jakiegoś chłopaka.
-Oj sory…muszę zabić brata.- Powiedziałam tylko i pobiegłam dalej. Miles próbował mnie zgubić ale ja nadal wytrwale biegłam za nim. Byłam już okropnie zmęczona więc postanowiłam wykorzystać moją wiedze. Musiałam zrobić tak aby nie miał gdzie uciekać i po sprawie. Gdy byliśmy blisko mostku wiedziałam ,że tam już mi nie ucieknie. Wbiegł na niego nagle zorientował się ,że nie ma jak uciec. Na samym końcu stała zgrabna dziewczyna. Gdybałam już koło niego szybko złapał ją w tali i przycisnął jej plecy do swojej klatki piersiowej.
-Jeżeli mam umrzeć to z nią. Ładna jesteś ,wiesz ?- Powiedział patrząc na dziewczynę. Ta stała oniemiała i cicho mruknęła.
-Dzięki , ale ja nie chce umierać.
-Puść ją, mięczaku.- Powiedziałam.
-Przepraszam bardzo…No teraz to uraziłaś moją męskość. Piękna…czy ja ci wyglądam na mięczaka ?- Zapytał czarnulkę patrząc jej w oczy.
-Trochę tak- Powiedziała. A ja zaczęłam się śmiać.
-Zabolało…
-Dobra wystarczająco cię zhańbiła. Odpuszczam ci.- Powiedziałam uśmiechając się do dziewczyny. Miles wypuszczał ją z objęć gdy nagle się poślizgnął i pociągając za sobą „piękną”, wpadł do jeziora. Wybuchłam szalonym śmiechem. Może jednak te wakacje nie będą takie złe ?

_____
Od Jemi : Wybaczcie w mojej głowie to wyglądało zupełnie inaczej...To znaczy była taka sama akcja ale było lepiej napisane :P No ale spokojnie ;) Poprawię się :) Tak , tak wiem...Miałyśmy to napisać razem z Olą ale jednak potem postanowiłyśmy ,że prolog będzie mój :D W takim razie mam nadzieję ,że się podoba ;)
Następny : Olka :***
Informacja : Dla tych którzy jeszcze nie wiedzą :) Ja informuję o nowych rozdziałach na tym blogu :) Jeżeli ktoś chce abym go informowała to bez problemu :) Musi mi jednak podać swój numer gg w komentarzu :)

6 komentarzy:

  1. Długi prolog,ale mi jak najbardziej to się podoba. Jestem ciekawa co dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie świetne ;D Ja oczywiście chcę być informowana ;d

    czekam na NN ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Cold_Princess długi prolog :) Ale to dobrze :) Nie mogę się doczekać kolejnej notki więc ,pisz Ola , pisz ! :)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń