poniedziałek, 24 października 2011

[2] -Chcesz wojny będziesz ją miała...


                                                           Alice…


            Spojrzałam na Milesa z groźnym uśmiechem na ustach:
-Wykurzmy stąd tą panienkę.- Ten obdarzył mnie podobnym uśmiechem i wyjął z szafki maleńką piłę.- Zaczynam się trochę ciebie bać. Kto normalny trzyma piłę w szafce ?- Ten się zaśmiał i zaczął poruszać brwiami w dół i w górę.
-Najprostsze sposoby są czasami najbardziej wyszukane.- Przytaknęłam mu i wyszliśmy. Plan był bardzo prosty i oczywisty. Wszyscy muszą pojawić się na powitalnym ognisku więc naszej ofiary nie trzeba będzie jakimś specjalnym sposobem zwabiać do miejsca przeznaczenia. Ławka z delikatnie naciętymi nóżkami plus tłusty tyłek blondi równa się niezła zabawa. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
            Wszyscy słuchali z uwagą kierownika obozu gdy nagle rozległ się głośny trzask. Każdy spojrzał w stronę z której doszedł dźwięk. Mendy siedziała na ziemi. Wybuchłam śmiechem. Spojrzałam na siedzącego obok mnie Mike który się wręcz krztusił ze śmiechu.
-Dobra na koniec…- powiedział prowadzący powstrzymując się od śmiechu.-Mamy dla was zabawę. Dobierzcie się w pary. Chłopak-dziewczyna.- Nagle poczułam ,że ktoś delikatnie bierze mnie za rękę. Zerknęłam w ciepłe czekoladowe oczy chłopaka i się do niego uśmiechnęłam.
-Teraz my!- Krzyknął Miles i wbiegł z Carmen na podest. Czyżby mój braciszek kogoś adorował ? Carmen jak było widać nie była przyzwyczajona do tak dużej uwagi nad jej osobą bo spojrzała przestraszona po wszystkich uczestnikach obozu.
-Alice ?- Usłyszałam.
-Co jest ?- Zapytałam Mika.
-Słuchaj…bo…-  Nie dane mu było dokończyć.
-On ją całuje…-Szepnęłam patrząc na parę na podeście. Szybko spojrzałam na Mendy. Patrzyła na nich z chęcią mordu w oczach. Byłam jednak pewna ,że cała ta sytuacja odbije się tylko na jednym z nich.
-Ruszaliście się! Nie zaliczam!- Krzyknął rozbawiony opiekun.-Możecie iść do swoich domków.- Stanowczo podkreślił słowo SWOICH i spojrzał na Milesa. Niektórzy zaczęli się śmiać.
-Wybacz…Co chciałeś powiedzieć ?- Zapytałam wstając ze swojego miejsca i z uwagą patrząc na chłopaka.
-Już nic.- Odparł i posłał mi słaby uśmiech.
-Mów…Nie odejdę dopóki mi nie powiesz. A jak cię nie poruszy ,że umrę tu z zimna to jeszcze będę krzyczeć „To on mnie zabija !”- Mike wybuchnął śmiechem.
-Dobra przekonałaś mnie. Chciałbym ci pokazać pewne miejsce. Dziś w nocy na mostku ?- Uśmiechnął się niebezpiecznie.
-O której ?- Zapytałam.
-Drugiej.- Podeszłam po chłopaka i pocałowałam go w policzek po czym odeszłam od niego mocno kręcąc biodrami. Po policzeniu do trzech odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu seksowny uśmiech. Patrzył na mnie z błyskiem w oczach. I właśnie o to chodziło…Ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. 


                                                             ***


            Przewróciłam kolejną stronę książki gdy nagle mój telefon się zaświecił.
-To już.- Szepnęłam sama do siebie i delikatnie wstałam z łóżka. Szybko i bezszelestnie przemknęłam do łazienki. Rozczesałam dokładnie włosy. Usta pomalowałam bezbarwnym balsamem a oczy podkreśliłam malując rzęsy tuszem. Założyłam czarne rurki, zwykły T-shirt a na nogi ubrałam moje ulubione trampki. Teraz wystarczyło wydostać się z domku tak ,żeby nikt nie zadawał zbędnych pytań. Wyszłam ostrożnie z łazienki i skierowałam się ku wyjściu. Będąc przy drzwiach stanęłam na deskę która strasznie zaskrzypiała. Zacisnęłam mocniej zęby i spojrzałam po dziewczynach czekając aż któraś się podniesie.
-Alice ?- Usłyszałam. Cholera !
-Tak to ja.- Odparłam Alison.
-Gdzie idziesz o tej godzinie ?- Zapytała przecierając oczy.
-Spotkać się z kolegą. Wrócę za jakąś godzinkę, śpij spokojnie.- Powiedziałam a ta spojrzała na mnie przenikliwie po czym z westchnieniem mi przytaknęła i położyła głowę na poduszkę.
Szłam powoli patrząc pod nogi. Nagle ktoś objął mnie w pasie i zakrył usta ręką. Zbliżył usta do mojego ucha i szepnął :
-Daj buziaka to cię nie zgwałcę.- Wypowiadając ostatnie słowa zaczął się śmiać. Zwolnił uścisk i pozwolił mi na siebie spojrzeć.
-Mike… - Powiedziałam zaskoczona. Uśmiechnął się do mnie uroczo  i powiedział.
-Dobra koniec żartów. Chodź.- Mruknął nadal z uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę lasu.
-A wiesz ,że najczęstszym miejscem gwałtów są właśnie lasy ?- Powiedziałam zupełnie poważnie.
-Czy ty mi coś sugerujesz ?- Powiedział ze śmiechem. Puściłam mu oczko i ładnie się uśmiechnęłam.- Dobra teraz zamknij oczy.- Spojrzałam na niego dziwnie.- Nie zgwałcę cię. No chyba ,że mi na to pozwolisz. -Powiedział poruszając brwiami w górę i w dół. Zaśmiałam się i zamknęłam oczy.
Mike złapał mnie za ręce i delikatnie pociągnął w przód. Szliśmy tak przez  chwilę gdy nagle usłyszałam.
-Już możesz spojrzeć.- Otworzyłam oczy a przede mną rysował się piękny widok na las znajdujący się na ogromnym zielonym wzgórzu.- Całkiem ładnie.
-Całkiem.- Mruknęłam. Z krzaków z boku wyjął mały koszyk piknikowy i koc. Rozłożyliśmy wspólnie koc i na nim usiedliśmy. Po chwili Mike nalał do kubków które wyjęłam gorącej herbaty.
-Wszystko miałeś zaplanowane…- Powiedziałam znad kubka.
-Zawsze jestem gotowy na wszystko.- Odparł.


                                                                 ***

            Od samego rana byłam na nogach. Po wczorajszej nocy nie mogłam zmrużyć oka. Około godziny szóstej rano weszłam do domku i oznajmiłam Alison ,że dziś idziemy na kajaki.
-Kajaki ? To takie pływające banany ?- Zapytała Mendy. Wybuchłam z Alison śmiechem.- Co się śmiejecie idiotki ?!- Wrzasnęła.
-A wiesz w ogóle jak wygląda banan ?-Zapytała bliźniaczka.
-Yyyy weź !- Prychnęła blond.
-Alison ! Nie obrażaj Mendy ona kocha brać banany do ust…Wie jak wyglądają ! A przynajmniej wie jak smakują !- W tym momencie blondynka obrzuciła mnie groźnym spojrzeniem, już myślałam ,że się na mnie rzuci gdy do domku wszedł Miles.
-A Carmen jeszcze śpi ?- Zapytał. Nagle zdał sobie sprawę ,że chyba nam w czymś przerwał.- Oj…przyjdę później.- Powiedział i wyszedł. Mendy spojrzała na mnie wściekła i zasyczała :
-Chcesz wojny będziesz ją miała…- Gdy poszła do łazienki wzruszyłam ramionami a Alison zaczęła budzić Carmen.
            Gdy już wszyscy zebrali się przy podeście okazało się ,że będziemy podzieleni na grupy. Było sześć sekcji , a mianowicie : Kajaki , wspinaczka ,siatkówka,  koszykówka , piłka nożna i tenis. Podzielono nas na dziesięcioosobowe grupy i każdą z nich przydzielono do odpowiedniej sekcji. W pierwszej grupie byłam ja , Miles , Carmen , Alison , Mike ku niezadowoleniu wszystkich Mendy oraz trzech nie znanych mi chłopaków i jedna dziewczyna.
-Grupa pierwsza kajaki !- Wydarł się przewodniczący.- Grupa druga wspinaczka ! Idźcie w wyznaczone miejsca !
-Wie ktoś gdzie mogą być kajaki ?- Zapytała Mendy patrząc słodko na Milesa. Carmen zaczęła udawać ,że się dławi a Mike zaczął się głośno śmiać.
-Rusz głową i pomyśl. Kajaki…hmmm…jak się na nich poruszasz ? Na wodzie ?- Zapytałam z sarkazmem. Ta głośno prychnęła i ruszyła przed siebie.
-Kocham twoje teksty…-Powiedział Mike i przybił mi piątkę.
-Nie tylko teksty…-Szepnął Miles na co wszyscy oprócz Mike wybuchli śmiechem. Chłopak się zaczerwienił a ja ładnie się do niego uśmiechnęłam.
            Podczas ubierania kamizelek nagle sobie coś przypomniałam. Nie umiem pływać… Pociągnęłam Mike i mruknęłam.
-Nie umiem pływać…-Ten uśmiechnął się do mnie słodko i wypiął pierś.
-Gdy wypadniesz uratuje cię !- Uderzyłam do delikatnie w brzuch.
-To nie jest śmieszne…- Powiedziałam podśmiechując się.
-Po to masz tą kamizelkę. Nie utoniesz, spokojnie.- Powiedział.
-Wybaczcie ,że wam przerywam ale…Mike , mogę płynąć z tobą ?- Usłyszałam. Spojrzałam trochę zdziwiona na Alison ta nawet na mnie nie zerknęła. Mike przez chwilę się zastanawiał a potem z westchnieniem się zgodził.
-Dobieramy się w pary ! Dziś jak chcecie za tydzień podzielimy się :chłopak i dziewczyna. Dalej !- Nagle każdy pociągnął kogoś za rękę a na środku zostałam tylko ja i Mendy. Jęknęłam.
-Z nią ?- Instruktor pokiwał twierdząco głową.- Jej ego przeważy kajak i się utopimy ! Nie chce umierać !- Powiedziałam a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Mam patrzeć na tą jej bladą morde ? No chyba nie…-Powiedziała Mendy.
-Przestańcie ! To tylko jeden dzień ! Do kajaków !
Westchnęłam i ruszyłam w stronę kajaków.  



_____
Od Jemi : Więc tak :) Najpierw przeprosiny :) Przepraszam :P Ostatnio przechodzę dość trudny okres w życiu...i nie jest ze mną najlepiej. Teraz już powoli wszystko wraca do normy ale wcześniej po prostu było mi naprawdę źle i nawet nie myślałam ,żeby coś napisać a zwłaszcza zabawnego :P Więc błagam o wybaczenie :D Mam nadzieje ,że rozdział wam się podoba i was choć trochę śmieszy :P 
Następny : No jak nie Olka jak Olka :P Jeszcze dziś pewnie go napisze :P Załamie się z ta dziewczyną :D
Dedykacja: Dla tych wszystkich którzy byli ze mną w tych ciężkich chwilach i mnie wspierali :* Kocham was :*:*:*:*
   

           

8 komentarzy:

  1. Jest świetnie, rozkręca się! :D Haha, ciekawe co Alice i Mendy sobie porobią w tym kajaku :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha pozabijają się tam ;D Świetny !! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaa... To dopiero będzie ciekawe xddd;D

    A u Cb już wszystko w porządku.?:D


    Czekam na nn;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja kolej:D
    Nie byłą bym taka pewna mojej weny:(
    Ale zobaczymy:)
    Rozdział boski!

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe ;d Świetne ;d Przepraszam , ze wcześniej nie skomentowałam , ale nie mogłam się zalogować ;/;/ ;D

    Zapraszam na wcale-nie-prawdziwa-historia.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne !
    Boskie !
    Kocham tego bloga !
    Coś czuję ,że Mendy coś odwali :P
    Pisz , pisz Ola ! :)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  7. 33 year old Technical Writer Florence Ferraron, hailing from Manitouwadge enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Ghost hunting. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. Link strony

    OdpowiedzUsuń